Aktualności - Strona GłównaSIATKARZE
BALS: Union Jack i Partluk z kompletem punktów. Mistrza wyłonią dwie ostatnie kolejki.
BALS wkracza w decydującą fazę, ale póki co do ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze bardzo daleko. Sensacji tym razem nie udało się sprawić zespołom SZiKu Tyczyn i Galaktycznych. Ci pierwsi tylko w premierowej odsłonie postawili się liderującemu w tabeli Union Jack-owi, ci drudzy nie urwali choćby seta osłabionemu wiceliderowi Partlukowi. W efekcie na dwóch pierwszych miejscach mamy „status quo” i dopiero dwie ostatnie kolejki wyłonią mistrza. Żadna z ekip nie może sobie pozwolić na potknięcie. […]
BALS wkracza w decydującą fazę, ale póki co do ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze bardzo daleko. Sensacji tym razem nie udało się sprawić zespołom SZiKu Tyczyn i Galaktycznych. Ci pierwsi tylko w premierowej odsłonie postawili się liderującemu w tabeli Union Jack-owi, ci drudzy nie urwali choćby seta osłabionemu wiceliderowi Partlukowi. W efekcie na dwóch pierwszych miejscach mamy „status quo” i dopiero dwie ostatnie kolejki wyłonią mistrza. Żadna z ekip nie może sobie pozwolić na potknięcie. Pasjonująca i dramatyczna walka zapowiada się także w kwestii utrzymania. Ważne trzy oczka na swoim koncie zapisali w piątek Sędziowie PWZPS, pokonując sąsiadów w tabeli- Royali. Bezbłędnie do I ligi kroczy Joker Widełka, który tym razem w bardzo efektownym stylu ograł Motores i może być już niemal pewny zwycięstwa w II lidze. Walkę o awans znacznie utrudnili sobie zawodnicy Nagłego Zrywu Piwosza, którzy ulegli Trzcianie.
Hitem piątkowych pojedynków było starcie lidera tabeli- Union Jack’a z jedną z rewelacji sezonu- SZiKiem Tyczyn. W pierwszym secie zapachniało dużą niespodzianką, bo SZiK niemal tradycyjnie rozpoczął od koncertowej gry, potężnie zagrywał, świetnie radził sobie na kontrach i triumfował do 15. Nie po raz pierwszy w tym sezonie graczom z Tyczyna zabrakło animuszu na kolejne sety. Union Jack przeczekał „nawałnicę” w postaci świetnej gry przeciwników i od drugiej odsłony jak wytrawny gracz, sam ruszył do ataku. Rzeszowska ekipa grała bardzo spokojnie i kontrolowała przebieg spotkania. Drugi i trzeci set doświadczeni gracze wygrywali kolejno do 16 i 15. Czwartego rozpoczęli od serii spektakularnych bloków i objęli prowadzenie 6:0. To kompletnie rozbiło zawodników SZiKu, którzy ugrali w tej partii ledwie 10 oczek. Ostatecznie obeszło się zatem bez prognozowanych przed meczem wielkich emocji. Tyczynianie skomplikowali sobie sprawę walki o medal, ale trzecia lokata jest jeszcze w ich zasięgu. Union Jack pozostaje liderem i na dwie kolejki przed końcem sezonu ma wszystkie karty w swoich rękach.
VC SZiK Tyczyn – UNION JACK Rzeszów 1:3 (25-15, 16-25, 15-25, 10-25)
MVP: Tomasz Czekaj (UNION JACK)
Na potknięcie w piątkowy wieczór nie pozwolił sobie także wicelider tabeli Partluk Rzeszów, choć do starcia z Galaktycznymi przystąpił w okrojonym składzie i wydawało się, że przeciwnicy mogą poszukać bardzo istotnych punktów. Stało się inaczej, bo już od samego początku Partluk przejął inicjatywę, a grę ustawił znakomitą postawą w polu serwisowym. Rzeszowska ekipa zaprezentowała też kilka efektownych ataków, a grą dobrze kierowała występująca z konieczności na rozegraniu nominalna libero Katarzyna Sondej. W kolejnej odsłonie walka była bardziej zacięta, a przez chwile to Galaktyczni byli bliżej szczęścia, bo po skutecznych kontrach prowadzili 20:17. Wicelidera uratował jednak Tomasz Łuszczki, który powędrował w pole zagrywki i potężnymi serwisami kompletnie rozbił rywali, a jego zespół zdobył wszystkie pozostałe punkty tej odsłony i w całym meczu prowadził już 2:0. Galaktyczni raz jeszcze zerwali się do walki i w trzeciej odsłonie zniwelowali kilku punktową stratę, poniesioną na samym początku. Obronili oni trzy piłki meczowe, ale ostatecznie skuteczny atak Kamila Koniuszewskiego zakończył ten pojedynek. Partluk depcze po piętach Union Jack-owi, zaś Galaktyczni znaleźli się w fatalnej sytuacji i realnie grozi im degradacja, bowiem do rozegrania mają już tylko dwa pojedynki z zespołami ze ścisłej czołówki, a na swoim zapisali do tej pory ledwie cztery oczka.
PARTLUK Rzeszów – GALAKTYCZNI Rzeszów 3:0 (25-15, 25-20, 25-23)
MVP: Katarzyna Sondej (PARTLUK)
W dolnych rejonach tabeli I ligi panuje olbrzymi ścisk, zatem pojedynek Sędziów PWZPS z Royalami miał olbrzymie znaczenie dla losów rywalizacji o utrzymanie. Początek meczu lepiej ułożył się dla Sędziów, którzy objęli skromną zaliczkę. Z czasem zdołali jeszcze ją powiększyć i ostatecznie triumfować do 19. Bardzo zacięta była druga odsłona, a zespoły zaprezentowały kilka dłuższych wymian, z ładnymi obronami. Doszło do końcówki granej na przewagi, w której więcej chłodnej głowy zachowali Sędziowie. Dobrze rozgrywała Małgorzata Lic, a ciężar gry w ataku wziął na siebie Michał Kazała i ich zespół zwyciężył 27:25. W trzecim secie właściwy rytm złapali Royale, którzy wzmocnili serwis i wygrali zdecydowanie, do 14. Wydawało się, że rzeszowska ekipa może pokusić się o doprowadzenie do tie-breaka, ale ostatecznie tak się nie stało. IV set był bardzo zacięty, ale w końcówce raz jeszcze lepsi okazali się Sędziowie. Dzięki tej wygranej zapisali na swoim koncie bardzo ważne trzy oczka i złapali trochę oddechu w walce o utrzymanie. Nie mogą tego powiedzieć Royale, którzy znaleźli się w trudnym położeniu, ale w bezpośrednim meczu z zamykającym tabelę Verdonem, mają jeszcze szansę na uratowanie ligowego bytu.
Sędziowie PWZPS – ROYALE Rzeszów 3:1 (25-19, 27-25, 14-25, 25-23)
MVP: Małgorzata Lic (Sędziowie PWZPS)
W piątkowy wieczór rozegrano także mecze II ligi. Kolejny krok do awansu postawił liderujący tabeli Joker Widełka. Zespół ten zagrał koncertowo i w zasadzie nie pozostawił Motoresowi złudzeń. Szczególnie w pierwszej odsłonie pojedynek był bardzo jednostronny, a gracze Jokera zaprezentowali wyborną dyspozycję w polu serwisowym i właśnie tym elementem zdobyli wiele punktów. W drugiej partii fragment lepszej gry zaprezentowali rzeszowianie i prowadzili 15:11, ale wówczas na zagrywkę powędrował kapitan ekipy z Widełki Tomasz Godek i zaliczył siedem asów serwisowych z rzędu. Potężnie posłane piłki wpadały bezpośrednio w parkiet bezradnych graczy Motoresu, lub odbijały się od nich i szybko lądowały na ścianie. Joker uzyskał bezpieczną zaliczkę i triumfował do 19. Identyczny przebieg miał trzeci set. Przez krótki fragment wydawało się, że drużyna z Rzeszowa może postraszyć faworyta, ale sprawę raz jeszcze „załatwił” Godek, który tym razem w środkowej fazie tej partii pięciokrotnie punktował serwisem i jego zespół znów wygrał do 19. Team z Widełki pozostaje liderem i jeśli za tydzień pokona zamykający stawkę Masters Team, to będzie mógł cieszyć się z awansu.
MOTORES Rzeszów – JOKER Widełka 0:3 (11-25, 19-25, 19-25)
MVP: Tomasz Godek (JOKER)
Przed piątkową kolejką szansę na bezpośredni awans albo miejsce barażowe miał Nagły Zryw Piwosza. Tym razem czekało go trudne zadanie, bo po przeciwnej stronie stanął waleczny zespół z Trzciany. W pierwszej odsłonie gracze Puncher dominowali w polu serwisowym i zwyciężyli do 18. Walka rozgorzała od drugiej odsłony, bo zespół z Boguchwały popełnił nieco mniej błędów, za to tym razem zagrywka opuściła ekipą z Trzciany. Doszło do nerwowej końcówki, w której zespoły heroicznie walczyły w obronie. Piłki setowe mieli jedni i drudzy, ale ostatecznie więcej sportowego szczęścia było po stronie „Piwoszy” i to oni wygrali 29:27. Boguchwalanie nie byli jednak w stanie przez dłuższy czas utrzymać dobrego poziomu w swojej grze. W trzeciej partii znów dali się rozstrzelać serwisem, za to sami popełnili w tym elemencie kolosalną ilość błędów. Po przeciwnej stronie potężne zagrywki raz po raz posyłał Paweł Dziedzic, który dodatkowo skuteczny był także w ataku i jego ekipa wygrała do 11. W czwartym secie Nagły Zryw Piwosza prezentował się nieco lepiej, ale inicjatywa przez cały czas pozostawała po stronie rozpędzonego zespołu z Trzciany, który ostatecznie triumfował do 22, a w całym spotkaniu 3:1.
Trzciana PUNCHER – NAGŁY ZRYW PIWOSZA Boguchwała 3:1 (25-18, 27-29, 25-11, 25-22)
MVP: Paweł Dziedzic (PUNCHER)
Stawkę piątkowych pojedynków uzupełniło starcie Megamixu Niechobrz z Geronimo. Obie ekipy toczyły bój gdzieś w cieniu walki o czołowe lokaty lub utrzymanie, ale zaprezentowały się ambitnie i ich pojedynek był bardzo zacięty. Początkowo na parkiecie dominowali rzeszowianie i to oni zwyciężyli premierową odsłonę do 23. W dwóch kolejnych setach inicjatywa przeszła na stronę Megamixu, a wiodącą postacią w tej ekipie był młody Mikołaj Być. Jego zespół miał sporo kłopotów w trzeciej partii, w której to przegrywał już 17:22, ale zdołał wyszarpać wygraną. Geronimo musiało odrabiać straty,i zerwało się do walki. W kolejnej odsłonie zagrało skuteczniej w ataku, co przełożyło się na wygraną 25:18. O wyłonieniu zwycięzcy zadecydował tie-break. Najważniejsza partia lepiej układała się dla ekipy z Niechobrza, która na zmianie stron prowadziła 8:4. Przeciwnicy zdołali zniwelować straty, ale końcówka ponownie należała do Megamixu, a ważne piłki wykańczał Być.
MEGAMIX Niechobrz – GERONIMO Rzeszów 3:2 (23-25, 25-18, 25-23, 18-25, 15-12)
MVP: Mikołaj Być (MEGAMIX)