Kapitalny mecz na szczycie! Part-Luk pokonał mistrza po dramatycznej walce!
Cóż to był za mecz. Pojedynek obrońców mistrzowskiego tytułu- Strumyka Wola Zgłobieńska z wzmocnionym przed tym sezonem Part Lukiem Rzeszów zapowiadał się na hit rundy i nie zawiódł oczekiwań, a nawet jeszcze je przewyższył i był jednym z najpiękniejszych meczów w jedenastoletniej historii rozgrywek BALS. Efektowne ataki, kapitalne obrony, potężne zagrywki, dramaturgia i tie-break grany na przewagi- w tym spotkaniu było wszystko! Strumyk miał trzy piłki meczowe, ale w końcówce więcej zimnej […]
Cóż to był za mecz. Pojedynek obrońców mistrzowskiego tytułu- Strumyka Wola Zgłobieńska z wzmocnionym przed tym sezonem Part Lukiem Rzeszów zapowiadał się na hit rundy i nie zawiódł oczekiwań, a nawet jeszcze je przewyższył i był jednym z najpiękniejszych meczów w jedenastoletniej historii rozgrywek BALS. Efektowne ataki, kapitalne obrony, potężne zagrywki, dramaturgia i tie-break grany na przewagi- w tym spotkaniu było wszystko! Strumyk miał trzy piłki meczowe, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Part Luku i to oni wygrali 19:17 w piątym secie. Sporo emocji było w pojedynku Royali z Galaktycznymi. Ci pierwsi fatalnie rozpoczęli spotkanie, ale potem poderwali się do walki i doprowadzili do tie-breaka. W nim lepsi okazali się Galaktyczni. Nie zawiódł jeden z głównych faworytów II ligi- Volley Wiśniowa, który nie bez trudu, ale za trzy punkty pokonał Nagły Zryw Piwosza Boguchwała.
Pojedynek Strumyka z Part-Lukiem był jednym z najpiękniejszych w historii rozgrywek. Na zdjęciu atakuje Dominik Worosz (STRUMYK)
Oba dobrze znające się zespoły od dłuższego czasu czekały na to spotkanie i nim żyły. Miał być hit i był. Pełne zaangażowanie zawodników sprawiło, że licznie przybyli kibice obejrzeli genialny spektakl. Początek meczu, jak i cały pierwszy set układał się po myśli Part-Luku. Doświadczeni Rzeszowianie bardzo dobrze grali zagrywką, w ataku nie mylił się Maciej Świst i to pozwoliło im przez całą partię utrzymywać trzy/ cztero punktową zaliczkę i ostatecznie wygrać do 20. W drugiej partii role się odwróciły, Strumyk rozpoczął bardzo zmobilizowany, świetnie prezentował się środkowy Stanisław Kuśnierz, który najpierw serią bloków, a potem zagrywek dał swojej ekipie sześć oczek przewagi. Part-Luk walczył do końca, ale ostatecznie przegrał do 19. Gracze z Woli Zgłobieńskiej lepiej zainaugurowali także trzecią odsłonę, prowadzili nawet 12:9, ale pozwolili sobie na chwilę rozluźnienia, uciekły im dwa przyjęcia, rywal złapał rytm i dzięki bezbłędnej grze w zagrywce oraz na kontrach objął prowadzenie 17:13. Serie punktowe w tym meczu nie wynikały jednak z niewymuszonych błędów własnych, których było jak na lekarstwo, a z bardzo dobrej gry zespołu przeciwnego. Rzeszowianie napędzili się i zwyciężyli w tej partii do 20, bardzo dobre zawody rozgrywał Tomasz Łuszczki, a cały czas efektownie atakowali bracia Jakub i Bartłomiej Szalacha. Emocje w tym meczu się nie skończyły, przyciśnięty do ściany Strumyk zagrał jeszcze lepiej. Wiele kapitalnych obron zaprezentował libero Jakub Kłeczek, w ataku nie mylili się Dominik Worosz i Michał Pomianek. Po twardej walce obrońca tytułu zwyciężył 25:20. Kwintesencją tego spektaklu był tie break. Lepiej zainaugurowali go gracze z Rzeszowa, którzy po zagrywkach Tworka prowadzili 3:0. Mistrz szybko zerwał się do walki i na zmianie stron przegrywał już tylko 8:7. Emocje sięgnęły zenitu, udzieliły się kibicom bo na trybunach słychać było głośny doping. Strumyk po kapitalnych akcjach w obronie wykorzystał kontry i odskoczył na 11:8. Rywale nie odpuścili, znów uruchomili serwis i doprowadzili do remisu. W końcówce trwała walka o każdą piłkę, mała hala w Racławówce nie przeszkodziła w rozgrywaniu długich wymian. Zespół z Woli Zgłobieńskiej jako pierwszy miał piłkę meczową przy stanie 14:13, potem miał jeszcze dwie szanse na zakończenie meczu, ale rywalom nie zadrżała ręka, pewnie atakowali Kuba i Bartek Szalacha. Ostatecznie Strumyk nie wytrzymał i po przyjęciu na drugą stronę z przechodzącej to spotkanie zakończył MVP Meczu Jakub Szalacha. Za to spotkanie brawa należą się zarówno zwycięzcą jak i przegranym, bo było to przednie show, a radość po wygranych akcjach wskazywała jak bardzo obu ekipom zależało. Nie obyło się bez „ofiar”, w jednej z akcji Maciej Świst interweniował tak niefortunnie, że zakończył mecz na pogotowiu ze stłuczonym żebrem.
STRUMYK Wola Zgłobieńska – PART-LUK Rzeszów 2:3 (20:25, 25:19, 20:25, 25:20, 17:19)
MVP: Jakub Szalacha (PART-LUK)
Pojedynek Royali z Galaktycznymi zdecydowanie lepiej rozpoczął się dla tych drugich. Tylko na początku pierwszej partii trwała wyrównana walka, później przewaga Galaktycznych była wyraźna. Zespół ten nieźle spisywał się na zagrywce i utrzymywał wysoką skuteczność w ataku. Pewnymi zbiciami ze środka popisywał się Bartek Kloc i jego zespół zwyciężył do 17. Bardzo podobny przebieg miała druga partia, Royale zmienili ustawienie szukając tego optymalnego, na plac gry po kontuzji powrócił długoletni kapitan drużyny Andrzej Tereszkiewicz. Tylko początkowo był w stanie pomóc swojej ekipie, bowiem z czasem Galaktyczni znów podkręcili tempo, bardzo równo atak rozłożył rozgrywający Jacek Błądziński. Skuteczny był Piotr Czajor, a jego ekipa po raz drugi wygrała do 17. Emocje i ciekawe widowisko rozpoczęło się dopiero od trzeciej partii. Royale w swoim stylu złapali wiatr w żagle i zaczęli grać do bólu skutecznie. Początkowo Galaktyczni dotrzymywali im kroku, ale z czasem dobre ataki Michała Warzochy oraz Gabriela Bobuli pozwoliły przeciwnikom odskoczyć i ostatecznie wygrać do 20. Bardzo wyrównana walka trwała w czwartej partii, od połowy seta wynik cały czas oscylował w okolicach remisu. Kilka dobrych zagrań zaprezentował Tomasz Kozłowski z Royali, a koledzy wspomogli go skuteczną grą na zagrywce i wygrali końcówkę do 23. Do ostatniej piłki ciekawie było także w tie breaku. Żadna z ekip nie wypracowała bezpiecznej zaliczki, a w emocjonującej końcówce więcej zimnej krwi zachował zespół Galaktycznych i to on zwyciężył 15:13.
GALAKTYCZNI Rzeszów – ROYALE Rzeszów 3:2 (25:17, 25:17, 20:25, 23:25, 15:13)
MVP: Jacek Błądziński (GALAKTYCZNI)
Stawkę piątkowych spotkań uzupełnił pojedynek drugiej ligi, w którym Volley Wiśniowa podejmował Nagły Zryw Piwosza Boguchwała. Początek spotkania przebiegał, można powiedzieć, zgodnie z planem, bowiem faworyzowany zespół z Wiśniowej grał dobrze w polu serwisowym i prowadził 6:2, a potem 14:9. Sprawy w swoje ręce wziął jednak lider Piwoszy Piotr Rachwał, który silnymi serwisami doprowadził do remisu po 17. Ekipa z Boguchwały załapała wiatr w żagle, zaś Volley w końcówce popełnił wiele prostych błędów, za co zapłacił porażką 23:25. W drugiej odsłonie team z Wiśniowej w pełni powetował sobie tą porażkę, bowiem przycisnął zagrywką od samego początku, prowadził już nawet 21:5 i pachniało kompletnym pogromem. W końcówce Piwosze wygrali kilka akcji i ostatecznie ugrali 11 oczek. Emocji nie było też w trzecim secie, Wiśniowa kontrolowała przebieg gry, dobrze rozgrywał Sławomir Tęczar, a ładnymi atakami z krótkiej popisywali się Karol Arciszewski i Szymon Zimy. Volley wygrał do 15 i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do pewnego zwycięstwa. Tym bardziej, że gracze z Wiśniowej wygrali kilka akcji na początku seta. Boguchwalanie nie zrezygnowali jednak z walki, spokojnie wyczekali na swoją szansę, zaryzykowali zagrywką i doczekali się błędów rywala. Spotkanie bardzo się wyrównało, Nagły Zryw Piwosza miał olbrzymią szansę na doprowadzenie do piątego seta, jednak w końcówce popsuł trzy zagrywki i przegrał 25:27, a w całym meczu 1:3.
NAGŁY ZRYW PIWOSZA Boguchwała – VOLLEY Wiśniowa 1:3 (25:23, 11:25, 15:25, 25:27)
MVP: Szymon Zimny