| BALS | Kolejny komplet Drinkteamu!

BALS

Kolejny komplet Drinkteamu!

6 meczy, 6 zwycięstw, 18 zdobytych punktów i tylko 4 stracone sety. Ten imponujący dorobek osiągnęli w tym sezonie siatkarze Drinkteamu Rzeszów i wobec zadyszki Pebisu to oni stają się głównym faworytem do mistrzostwa. Pebis po raz trzeci z rzędu stracił punkty. Drużyna ta złapała chyba lekką zadyszkę, a w walce o pierwsze miejsce nie pomagają problemy kadrowe. Pewne zwycięstwa odniosły za to zespoły z miejsc trzy i cztery, które również rywalizują […]

6 meczy, 6 zwycięstw, 18 zdobytych punktów i tylko 4 stracone sety. Ten imponujący dorobek osiągnęli w tym sezonie siatkarze Drinkteamu Rzeszów i wobec zadyszki Pebisu to oni stają się głównym faworytem do mistrzostwa. Pebis po raz trzeci z rzędu stracił punkty. Drużyna ta złapała chyba lekką zadyszkę, a w walce o pierwsze miejsce nie pomagają problemy kadrowe. Pewne zwycięstwa odniosły za to zespoły z miejsc trzy i cztery, które również rywalizują o pozycje na podium. Arcyważne starcie na dole tabeli wygrał dziewiąty Strumyk, który pokonał 3:0 dziesiątą Lubczę i wyskoczył ze strefy spadkowej.

 

 

Pierwsze starcie na hali w Kielanówce zapowiadało się jednostronnie. Pebis mimo zadyszki i nieco okrojonego składu był zdecydowanym faworytem w meczu z Woz Budem. Boguchwalanom ostatnie mecze też się nie układały i wydawało się, że nie podejmą walki z faworytem do tytułu. Pierwszy set w 100% to zwiastował. Choć w pierwszych pikach Woz Bud prowadził jeszcze wyrównaną walkę, to szybko został poskromiony przez serię atomowych zagrywek Marka Żyłki. Kilku punktowa przewaga osiągnięta w środkowej fazie dała gwarancję kontroli pozostałej części seta i zapewniła wysokie zwycięstwo do 11!  W drugim secie WozBud spisywał się znacznie lepiej. W coraz skuteczniejszej grze nie przeszkodził fakt, iż boisko z przyczyn technicznych opuścić musiał jeden z najlepszych libero ligi Łukasz Barczak. Grę Pebisu na niezłym poziomie trzymali jeszcze Żyłka i Bobula, ale Boguchwalanie poczynali sobie coraz odważniej. Ostatecznie nie zdołali wygrać tej odsłony, ale przegrali ją tylko trzema oczkami. Początek kolejnej partii był co najmniej zaskakujący. Świetna zagrywka po stronie Woz Budu sprawiła, że Pebis przegrywał już 2 do 11, a potem 8:15. Rzeszowianie zaczęli odrabiać straty i doszli rywala na 20:19. Po chwili było już po 23 i od tej pory walka toczyła się punkt za punkt. Skuteczniejsi na finiszu okazali się jednak Boguchwalanie i dzięki temu pozostali w meczu. Do stanu 10:10 wyrównana walka trwała też w kolejnym secie. Później jednak odrzucająca zagrywka Woz Budu utrudniła grę rzeszowskiemu zespołowi i spowodowała cztero- punktową stratę, która utrzymała się już do końca seta. Spora w tym zasługa wracającego do formy atakującego Woz Budu Łukasza Romana.  Pebis stracił  w tym momencie co najmniej jeden punkt. Tie-break przebiegał już bez historii, a szybko zdobyta przewaga przez Pebis pozbawiła tą partię dramaturgii.

 

 

Drugi mecz był prawdziwym starciem „o życie”. Spotkały się dziewiąta z dziesiątą drużyną ligi. Zwycięzca zwiększał swoje szanse na utrzymanie, przegrany praktycznie je tracił. Strumyk rozpoczął to spotkanie bardzo zmobilizowany. Szybko osiągnął wysoką przewagę dzięki dobrym zagrywką Mateusza Gniewka. Kilku punktowa przewaga była pielęgnowana do końca seta. Wysoką skuteczność na skrzydłach zachowywali niemal wszyscy siatkarze z Woli Zgłobieńskiej, a kilka gwoździ w parkiet rywala wbił Mateusz Surowiec. Set zakończył się zwycięstwem Strumyka do 15. Druga odsłona  była bardziej wyrównana. Strumykowi przydarzały się przestoje, w których to roztrwaniał przewagę. W ważnym momencie w polu zagrywki pojawił się jednak  M. Gniewek i odrzucając Lubczę od siatki pozwolił swojemu zespołowi uzyskać kilka oczek przewagi. Wystarczyło to do wygrania drugiej partii. W trzeciej odsłonie znów Strumyk odskoczył na początku, a trudne stacjonarne zagrywki posyłał M. Surowiec. Gracze z Woli Zgłobieńskiej w dalszej fazie nie zdołali utrzymać koncentracji i po własnych błędach pozwolili rywalowi doskoczyć na jeden punkt. W końcówce nie zawiedli jednak główni atakujący- Damian Guzek i M. Surowiec. Strumyk wygrał to bardzo ważne starcie do 23 i cały mecz 3:0. Pojedynek może nie na najwyższym siatkarskim poziomie, ale jak na starcie „o sześć punktów” przystało nie zabrakło walki, a i kilka ładniejszych ataków też się pojawiło.

 

Trzecie starcie to koncert gry Union Jack’a. Doświadczony beniaminek w walce z ósmym w tabeli Kopernicusem zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Już od samego początku rozbijał rywala zagrywką, a serie atomowych serwisów mieli Artur Pyza i Mateusz Świstara. Zespół z Czudca, mimo iż momentami spisywał się całkiem dobrze, przegrał do 18. Podobny przebieg miał też drugi set. Wyrównaną grę Kopernicusowi uniemożliwiły trudne zagrywki przeciwników. Rywali ostrzeliwali nie tylko Pyza i Świstara, ale również pozostali zawodnicy, którzy posyłali nieprzyjemne „brazylijki”. Union Jack bronił wiele piłek i świetnie spisywał się na kontach. Podobnie jak w zagrywce, także w ataku brylowali Pyza i Świstara, a kilka razy efektownie z krótkiej atakowali środkowi. Rozgrywający Skowron bardzo dobrze rozdawał piłki, ale miał pełen komfort, bo nie zawodził żaden atakujący. Te czynniki złożyły się na wygraną do 14. Mimo ambitnej walki Czudec nie zdołał wygrać też kolejnej partii. W grę rzeszowian wkradło się trochę luzu, ale ten doświadczony zespół nie pozwolił sobie wyrwać zwycięstwa z ręki. Dzięki temu Union Jack potwierdził swoje mistrzowskie aspiracje.

 

W Racławówce zagrały zespołu Royali i Drinkteamu. Ten drugi zespół jak do tej pory nie stracił w lidze nawet punktu, ale Royale potrafią grać z takimi przeciwnikami. Bardzo ciekawie zapowiadało się też starcie czołowych rozgrywających ligi- doświadczonego Andrzeja Tereszkiewicza i młodego Kamila Wlazia. Obaj Panowie nie zawiedli i byli czołowymi postaciami swoich ekip. Mecz był bardzo zacięty, obfitował  wiele obron (z których słyną oba zespoły) i dzięki temu mógł się podobać kibicom. W każdym z setów walka toczyłą się niemal do samego końca. W czwartej partii, Royale mieli piłkę setową i byli bliscy doprowadzenia do tie breaka. Był by to pierwszy stracony punkt przez Drinkteam. W końcówce szczęście uśmiechnęło się jednak do wicelidera i to on wygrał do 24, a cały mecz trzy do jednego i pozostał jedyną niepokonaną ekipą w lidze!

 

Ciekawie zapowiadał się też drugi mecz tego wieczoru w Racławówce. Dwa doświadczone zespoły- Izol-Montu i ProAktywu przez spory okres toczyły zaciętą walkę. Wicemistrz z poprzedniego sezonu zwyciężył 3:0 mimo tego, iż występował bez swojego najlepszego zawodnika- leworęcznego bombardiera Tomka Łuszczki. Świetne zawody rozegrał środkowy Michał Łukowicz. Skuteczną grą wspomagał go też lewoskrzydłowy Grzesiek Ziaja. W pierwszych dwóch setach ProAktyw nawiązał jeszcze wyrównaną walkę, ale przegrywał końcówki. Zaciętej rywalizacji zabrakło w III odsłonie, która to Izol pewnie wygrał do 18.

podobne wpisy