| BALS | Pierwsze rozstrzygnięcia w lidze.

BALS

Pierwsze rozstrzygnięcia w lidze.

Bardzo istotne rozstrzygnięcia zapadły w dzisiejszych meczach BALS-u. Wiemy już na pewno, że z I ligą pożegna się ekipa Lubczy Racławówka, a jej miejsce zajmie Geberit Rzeszów, który dziś zapewnił sobie zwycięstwo w drugiej lidze.  Bardzo istotny mecz w kwestii mistrzostwa wygrał Drinkteam, który po zwycięstwie nad Union Jackiem, wyszedł na fotel lidera. Niespodziewana przegrana Izol-Montu poważnie odsuwa go od podium. Strumykowi zwycięstwo nad byłym mistrzem ligi zapewniło utrzymanie w I lidze, a swego […]

Bardzo istotne rozstrzygnięcia zapadły w dzisiejszych meczach BALS-u. Wiemy już na pewno, że z I ligą pożegna się ekipa Lubczy Racławówka, a jej miejsce zajmie Geberit Rzeszów, który dziś zapewnił sobie zwycięstwo w drugiej lidze.  Bardzo istotny mecz w kwestii mistrzostwa wygrał Drinkteam, który po zwycięstwie nad Union Jackiem, wyszedł na fotel lidera. Niespodziewana przegrana Izol-Montu poważnie odsuwa go od podium. Strumykowi zwycięstwo nad byłym mistrzem ligi zapewniło utrzymanie w I lidze, a swego może być również pewny Kopernicus. Do rozstrzygnięcia pozostały jeszcze kwestie baraży. Po pierwsze który pierwszoligowiec w nich zagra. Zdecyduje o tym bezpośredni mecz ProAktywu z Woz Budem. Drugą „barażową” ekipę wyłoni mecz o wicemistrzostwo drugiej ligi pomiędzy Automotivem i Galaktycznymi. W czołówce ścisk, zatem walka o medale rozegra się na finiszu.

 

 

 

Wygrana z Automotivem. TO był cel i zarazem warunek dla Geberitu, który gwarantował mu zwycięstwo w rozgrywkach II ligi. Na młodych graczach dodatkową presję wywarła spora liczba kibiców, których sami przywieźli. W pierwszych piłkach w grze Geberitu nie było jednak widać sporej nerwowości i to ten team prowadził 10:7. Z czasem jednak bardziej doświadczony zespół Automotivu poprawiał swoją grę, a atomowe zagrywki Konrada Bednarczyka wyprowadziły jego ekipę na prowadzenie 17: 15. Wtedy spokój w ekipie Geberitu się skończył. Więcej chłodnej głowy zachowali siatkarze Automotive, którzy pięknym atakiem po prostej Bednarczyka zakończyli zwycięsko pierwszą odsłonę. Po wygranym na przewagi secie z Automotive uszło powietrze. Młodzi gracze rozpoczęli od dobrej zagrywki i osiągnęli 7 punktową przewagę. Przez niemal całą partię Automotive gonił rywala, ale ilekroć zbliżył się na jedno czy dwa oczka, tylekroć popełniał serię prostych błędów. W rezultacie przegrał tę odsłonę do 22. Trzeci set był bardzo zacięty. Geberit nie mógł odnaleźć swojej najwyższej jakości w grze, ale rywal dobrą grę mieszał z niewymuszonymi błędami. Mimo tego Automotive prowadził już 24:21. Chwilę później, przy drugiej piłce setowej Tomek Żarek kapitalnie podbił atak K. Bednarczyka. Udało się skończyć kontrę, a dzięki skutecznej grze w końcówce Konrada Faffa, jego team uciekł spod topora i zwyciężył ostatecznie 26:24! W tej chwili Geberitowi brakowało już tylko wygranej partii, aby zrealizować postawiony sobie przed sezonem cel. Na początku IV odsłony rywal stawiał jednak trudne warunki. Automotive na pewno miał w głowie przegraną pechowo trzecią partię, ale nie załamywał rąk i walczył punkt za punkt. Taka walka trwała do stanu 15:15. Wtedy Automotive zgubił kilka punktów z rzędu i nie był w stanie się już podnieść, w wyniku czego przegrał cały mecz 1 do 3. Drużyna Gabriela Bobuli mimo nie najlepszej gry w tym meczu zdołała pokonać mocnego rywala i przypieczętować sukcesem udany sezon.

 

Mecz ostatniej szansy rozegrała Lubcza. Rywalem był sąsiad w tabeli- Kopernicus Czudec, który również potrzebował punktów w kwestii utrzymania. Mecz toczony był w wolnym tempie i nie stał na najwyższym poziomie. Waga spotkania sprawiła, że oba zespoły grały mocno usztywnione i popełniły wiele prostych błędów. W pierwszym secie spokojniej zagrał Czudec wygrywając pewnie do 20. Odwrotnym wynikiem zakończyła się druga odsłona, w której szczególnie wyróżnił się  Wacław Strojek. Rozpędzona Lubcza z impetem zainaugurowała trzecią partię i prowadziła do dwunastego punktu. Później przytrafił się jej jednak duży przestój i coraz bardziej skuteczny Kopernicus (szczególnie dużo grający środkiem), wygrał do 16. W czwartej odsłonie od wysokiego prowadzenia zaczęła drużyna z Czudca, która miał nawet pięć oczek przewagi. Gdy wyglądało, że szybko dokończy dzieła zniszczenia Lubcza poprawiła zagrywkę, wyrównała stan rywalizacji i doprowadziła do zaciętej końcówki. Dwa kluczowe punkty zdobył jednak team z Czudca, który wygrał 25:23, a cały mecz trzy do jednego. Dzięki temu zapewnił sobie utrzymanie bez konieczności gry w barażach (tak jak to miało miejsce przed rokiem). Drużyna Lubczy, która od samego początku brała udział w rozgrywkach (raz nawet je wygrała) spadła do drugiej ligi.

 

Hitem wieczoru miał być mecz drugiej z trzecią ekipą I ligi. Spotkanie między Union Jackiem, a Drinkteamem było jednym z tych, które rozstrzygną o losach mistrzostwa. Zwycięzca stawał nowym liderem tabeli. Stawka była zatem olbrzymia, ale nie przytłoczyła obu ekip, które stworzyły fajne widowisko, stojące na wysokim poziomie.  Pierwszego seta od początku kontrolował bardziej doświadczony zespół Union Jacka, który grał lepiej na zagrywce, utrudniając przeciwnikowi przyjęcie. Bez historii przebiegał również drugi set. Rywali serwisami bombardowali Mateusz Śiwstara i Arkadiusz Pyza. Kompletnie rozbity i podłamany zespół Drinkteamu przegrał wysoko do 13! Wydawało się, że po tak ciężkim nokaucie dotychczas niepokonany Drinkteam się już nie podniesie. Potwierdzał to też początek kolejnej odsłony, zdominowany przez Union. Potem jednak drużyna Drinkteamu wzięła się do walki i zrobiła to bardzo skutecznie. Zaczęła grać świetnie w obronie i bardzo skutecznie na kontach, a kilka atomowych zagrywek posłali Michał Pomianek i Marcin Socha. Dzięki temu Drinkteam wygrał do 16 i pozostał w grze.  Czwarty set był najbardziej zacięty i zarazem najładniejszy. Union-Jack chciał zgarnąć trzy punkty, ale rywal nie chciał odpuścić. Kibice mogli obejrzeć kilka świetnych akcji po jednej i po drugiej stronie, a na ataki ze środka Mariusza Wilczyńskiego z wielkim animuszem odpowiadał Krystian Prucnal. Po sporym okresie twardego meczu, Drinkteamowi trafił się przestój w ataku i przeciwnik odskoczył na 15:11. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce ponownie wziął M. Socha i dwoma asami  doprowadził do remisu po 16. Kolejne dwie punktowe zagrywki Prucnala i Drinkteam prowadził już 19:17. Zespół ten nie wypuścił już czwartego seta z rąk i kibice na deser po dobrym meczu otrzymali tie break. Tu również toczyła się zacięta, twarda walka. Obie drużyny nie oszczędzały się zarówno atomowymi zagrywkami, jak i mocnymi atakami. Na zmianie stron było 8:7 dla Drinkteamu. Później znów kibice obejrzeli kilka akcji punkt za punkt, a dopiero udany blok Drinkteamu pozwolił odskoczyć na 14:11, a punktowy serwis Davida Pietrasza zakończył spotkanie arcyważnym zwycięstwem Drinkteamu. Zespół ten odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie i do tytułu brakuje mu już bardzo niewiele, ale teraz ma przed sobą dwie trudne potyczki. Rywalizacja o najwyższe miejsca nie jest zakończona, a minimalne szanse na końcowy triumf ma nawet mimo dzisiejszej porażki zespół Union Jacka.

 

W Nosówce rozegrano spotkanie pomiędzy walczącym o podium Izol-Montem, a rywalizującym o utrzymanie Strumykiem. Faworytem byli rzeszowianie, mimo braku środkowego Łukowicza i libero K. Sondej. Początek meczu zgodnie z oczekiwaniami zdominowany przez Izol-Mont. Atomowe serwisy Tomka Łuszczki i skuteczna gra w bloku i obronie wyprowadziły rzeszowski team na 13:3. Z piłki na piłkę Strumyk grał coraz lepiej, a dzięki niezłej zagrywce odrabiał straty. Na tablicy pojawił się już nawet wynik 23:21, ale wtedy dwa kluczowe punkty zainkasował Izol-Mont. Ekipa z Woli Zgłobieńskiej weszła w drugą partię o wiele lepiej. Odrzucała rywala od siatki, skutecznie grała na kontrach. Bardzo pewnie atakował Mateusz Surowiec, a nie zawodziły też pozostałe opcje w ataku. Izol-Mont usiłował podjąć walkę, ale przegrywał już 24:21. Po chwili zrobiło się wprawdzie po 24, ale Strumyk nie oddał zwycięstwa przeciwnikowi. Trzeci set przebiegał bardzo podobnie. Strumyk miał okresy bardzo dobrej gry, a akcje kończył m. in. Tomasz Żuczek. Ekipie z Woli Zgłobieńskiej przytrafiały się jednak przestoje, a wtedy to rywal odrabiał straty dzięki niezłej grze Tomka Łuszczki. Po raz kolejny Strumyk prowadził już 24:21 i po raz kolejny roztrwonił tę przewagę. Po kilku próbach w jednej akcji kluczową piłkę udało się w końcu skończyć dobrze dysponowanemu Damianowi Guzkowi i jeden punkt stał się własnością ósmej drużyny naszej ligi. W czwartym secie Strumyk poszedł na fali i nie pozostawił rywalowi większych szans. Przez cała partię utrzymywał wysoką przewagę, rywale popełniali coraz więcej błędów, nie kończyli ataków. Zespołu nie był w stanie uratować leworęczny bombardier rzeszowian Tomek Łuszczki, który jednak grał w tym meczu z kontuzją. Strumyk spokojnie wygrał do 19 i cały mecz 3:1. Ten komplet punktów zagwarantował mu utrzymanie w I lidze.

podobne wpisy