| BALS | Ostatnia kolejka rozpoczęta.

BALS

Ostatnia kolejka rozpoczęta.

Rozgrywki Boguchwalskiej Amatorskiej Ligi Siatkówki w sezonie 2010/11 wielkimi krokami zbliżają się do końca. Cztery zespoły zakończyły już rywalizację, a dopełnienie kolejki nastąpi 18 marca. Dopiero wtedy poznamy mistrza tegorocznych rozgrywek. Dziś kolejny krok do tytułu postawił Drinkteam, ale do sukcesu brakuje mu jeszcze jednego punktu. Wszystko rozstrzygnie się w bezpośrednim starciu tego zespołu z Pebisem. W bardzo ważnym meczu drugoligowców Galaktyczni pokonali Automotive i to oni […]

Rozgrywki Boguchwalskiej Amatorskiej Ligi Siatkówki w sezonie 2010/11 wielkimi krokami zbliżają się do końca. Cztery zespoły zakończyły już rywalizację, a dopełnienie kolejki nastąpi 18 marca. Dopiero wtedy poznamy mistrza tegorocznych rozgrywek. Dziś kolejny krok do tytułu postawił Drinkteam, ale do sukcesu brakuje mu jeszcze jednego punktu. Wszystko rozstrzygnie się w bezpośrednim starciu tego zespołu z Pebisem. W bardzo ważnym meczu drugoligowców Galaktyczni pokonali Automotive i to oni zagrają w barażach o awans. W meczu dwóch doświadczonych teamów Royale byli bliscy pokonania Union Jack’a, ale ostatecznie do niespodzianki nie doszło. W starciu o pietruszkę Strumyk uległ Kopernicusowi.

 

 

W zaległym, szlagierowym meczu Drinkteam podejmował Izol-Mont. Był to wielki rewanż za poprzedni sezon. Wtedy mecz tych drużyn kończył sezon. Izol-Mont musiał wygrać z ówczesnym Abi i zdobywał mistrzostwo. Presja wyniku przygniotła jednak Izola, a kapitalnie grające Abi zabrało mu mistrzostwo. Dziś Izol-Mont miał szanse na rewanż, bo w bieżącym sezonie to Drinkteam walczy o tytuł. Pierwszy set był dość wyrównany i zacięty, ale kontrolowany przez siatkarzy DRINKTEAMU, których grą bardzo dobrze kierował Kamil Wlaź.  Izol-Mont odczuwał brak skrzydłowego Tomka Łuszczki i pierwszą odsłonę przegrał do 20. W drugim secie role  się odwróciły, a fatalnie grający Drinkteam, psujący seriami zagrywki i liczne ataki uległ rywalowi bardzo wysoko. Pierwszoplanową postacią w zwycięskim obozie był Michał Łukowicz, skuteczny na środku i utrudniający życie rywalom z pola zagrywki. Gdyby nie kilka piłek setowych wybronionych przez lidera set zakończył by się sromotnym pogromem. Trzeci set rozpoczął się dobrze dla Izol-Montu, który prowadził 6:3, jednak przeciwnicy wzięli czas i zmienili radykalnie swoją grę. Wystarczy wspomnieć, że zdobyli dziewięć punktów z rzędu wychodząc na 12:6! Izol-Mont podjął jeszcze walkę, ale bardzo trudne zagrywki Marcina Sochy zapewniły zwycięstwo Drinkteamowi. Ostatni punkt tego seta zdobył Michał Pomianek kapitalnym asem serwisowym. IV set to już popis lidera, szczególnie w wykonaniu skutecznego w całym meczu M. Pomianka. Izol-Mont nie podniósł się już w tej odsłonie i tempo meczu spadło. Drinkteam całego seta prowadził bardzo wysoko, zwyciężając ostatecznie do 15, a ostatnią piłkę rozgrywający znów powierzył Pomiankowi, który kapitalnym gwoździem podsumował udany mecz. Drinteamowi do mistrzostwa brakuje już „tylko” jednego punktu, ale rywalem Pebis.

 

O miejsca na podium walczył Union Jack. Doświadczony zespół miał nawet teoretyczne szanse na zwycięstwo w całych rozgrywkach. Żeby o tym marzyć musiał wygrać z Royalami. Równie ograny zespół zagrał jednak fantastyczne zawody i bardzo wysoko powiesił poprzeczkę rywalowi. W pierwszym secie rywalizacja przebiegała jeszcze pod dyktando Union Jacka. Równo grający zespół zdominował rywalizację pewnie zwyciężając do 15. Potem rozegrali się Royale. Grę zespołu w ataku trzymał Krzysztof Ślęczka.  Mimo tego doszło do zaciętej końcówki, głównie dzięki dobrej grze Artura Pyzy z Uniona. W ważnym momencie Royalom udało się w końcu powstrzymać leworęcznego atakującego Union-Jacka i to oni doprowadzili do remisu w całym meczu. W trzeciej partii prezentowali się jeszcze lepiej, grali swoją siatkówkę. Bardzo dużo bronili i spokojnie, mądrze kończyli piłki ze skrzydeł. To oni utrzymywali przewagę także w kolejnej odsłonie. Prowadzili już nawet 21:17 i wydawało się, że pozostawią Union-Jacka bez punktu. Przeciwnik odrobił jednak straty i  zwyciężył w tej odsłonie do 21! O wszystkim miał zdecydować tie-break. On również miał niecodzienny przebieg. Royale prowadzili 14:9, ale nie wykorzystali pięciu kolejnych piłek meczowych, a rywal doskoczył na 14:14 i nie wypuścił szansy z rąk, zdobywając kolejne dwa punkty! W ważnym momencie ciężar gry na swoje barki wziął Andrzej Latusek.

 

O przysłowiową pietruszkę grały Kopernicus i Strumyk. Obie ekipy zapewniły sobie utrzymanie przed tygodniem, ale mogły zając nawet piąte miejsce, mimo iż pół sezonu rezydowały miejsca w strefie spadkowej. Mecz zapowiadał się ciekawie i na pewno emocji nie zabrakło, ale do poziomu można by się już przyczepić. Szczególnie jeśli chodzi o team z Woli Zgłobieńskiej, który popełnił masę błędów własnych, zaprezentował katastrofalną skuteczność ze skrzydeł i rozegrał jeden z najsłabszych meczy sezonu.  Początek meczu zdecydowanie należał jeszcze do Strumyka. Kilka kapitalnych bloków i bardzo spokojna gra w ataku dała prowadzenie 18:13. Od tego momentu coś jednak w grze ekipy z Woli Zgłobieńskiej się zacięło. Zawodziły wszystkie opcje w ataku i rywal doprowadził do remisu. Strumykowi udało się po nerwowej końcówce przechylić szalę zwycięstwa na  swoją korzyść. Słaba gra z końcówki pierwszej partii przeniosła się na drugą odsłonę. Strumyk zagrał katastrofalnie, posyłając w aut ponad 70% ataków. Kompletnie rozbity zespół z Woli Zgłobieńskiej przegrał do 12. W trzecim secie zespół ten zdołał się jednak odbudować. Prowadził już 22:18, mimo iż dalej ciężko było znaleźć pewny punkt w ataku. Wtedy jednak trafił się kolejny przestój, który bezbłędnie wykorzystali siatkarze z Czudca i wygrali tę partię. W czwartej odsłonie w ekipie Strumyka ciężar gry na swoje barki wziął w końcu Mateusz Surowiec. Team z Woli Zgłobieńskiej prowadził przez sporą część seta, ale przeciwnik nie pozwalał odskoczyć. W końcówce M. Surowiec „ugrzązł” w drugiej linii i nie miał kto skończyć piłki. Pewnie robił to po drugiej stronie siatki najlepszy zawodnik meczu Bartłomiej Kamyk i to on poprowadził swój zespół do zwycięstwa 25:23 i 3 do 1. Dzięki temu Kopernicus zajmie piąte miejsce w ligowej tabeli.

 

Stawkę meczy uzupełniło bardzo ważne starcie. O drugie miejsce w II lidze zagrały Automotive i Galaktyczni. Zwycięzca grał w barażach, przegrany pozostawał z niczym. Dla Automotivu sprawa od początku znacząco się pogorszyła. Na mecz bardzo późno dotarł gwiazdor zespołu Konrad Bednarczyk, który wspomógł drużynę dopiero w końcówce drugiego seta. Wcześniej jego koledzy prezentowali się wręcz katastrofalnie. Automotive w niczym nie przypominał zespołu z pierwszej rundy, lub chociażby z ostatniego, przegranego po walce meczu z Geberitem. Nie istniało przyjęcie, w siatce lądowała co druga zagrywka a na dodatek brakowało kończącego ataku. Galaktyczni poczynali sobie bardzo swobodnie. Spory luz psychiczny pozwalał na rozgrywanie wielu kombinacji i kończenie piłek w efektowny sposób. Przodował w tym skrzydłowy Przemek Krawczyk. Pierwsze dwa sety zakończyły się bardzo wysokimi zwycięstwami Galaktycznych. Na początku trzeciej partii nawiązała się wyrównana walka. Wszystko to za sprawą Konrada Bednarczyka. Kluczowy zawodnik Automotive, mimo iż do gry przystąpił bez rozgrzewki od razu wniósł w poczynania kolegów sporo ożywienia. Swoimi skutecznymi atakami wyprowadził zespół na 6:3. Szybko jednak taki krajobraz walki się zakończył. Mecz zaczął przypominać zmagania z poprzednich dwóch partii, całkowicie zdominowanych przez Galaktycznych. Autmomotive mimo, iż odzyskał swojego lidera był zdecydowanie zbyt słabo dysponowany w większości elementów siatkarskiego rzemiosła i nie był w stanie odmienić losów meczu. Marzenia o awansie musi zatem odłożyć od przyszłego sezonu. Galaktyczni w maju staną przed szansą awansu do I ligi w meczu barażowych, z 9 zespołem pierwszej ligi.

podobne wpisy