Pebis lepszy w hicie kolejki!
Już w drugiej kolejce pierwszej ligi BALS doszło do kapitalnego spotkania. Na razie okrzyknęliśmy go starciem kolejki, ale pojedynek Pebsiu z Union Jack-iem będzie pretendować do miana meczu sezonu. W pełnym wymian i atomowych zagrywek spotkaniu lepsi okazali się siatkarze Pebisu, którzy po raz drugi w tym roku stworzyli kapitalne widowisko i na progu sezonu wydają się być jednym z głównych faworytów w całych rozgrywkach. Oprócz tego w przedwyborczy piątek rozegrano jeszcze […]
Już w drugiej kolejce pierwszej ligi BALS doszło do kapitalnego spotkania. Na razie okrzyknęliśmy go starciem kolejki, ale pojedynek Pebsiu z Union Jack-iem będzie pretendować do miana meczu sezonu. W pełnym wymian i atomowych zagrywek spotkaniu lepsi okazali się siatkarze Pebisu, którzy po raz drugi w tym roku stworzyli kapitalne widowisko i na progu sezonu wydają się być jednym z głównych faworytów w całych rozgrywkach. Oprócz tego w przedwyborczy piątek rozegrano jeszcze dwa pojedynki w II i jeden w I lidze.
w ataku Mateusz Bryliński (Pebis)
Wspomniany już mecz beniaminka Union Jacku z szóstą drużyną ubiegłego sezonu Pebisem już na początku zapowiadał się bardzo interesująco. Obie ekipy zbudowały w tym sezonie mocne składy i mają spore aspiracje w naszych rozgrywkach. Pierwszy set od samego początku bardzo wyrównany. Rywalizacja punkt za punkt toczyła się przez znaczną część partii. Grę beniaminka ciągnął Arkadiusz Pyza i to on wyprowadził swój zespół na kilku punktowe prowadzenie w końcówce. Wtedy jednak na zagrywkę wszedł rezerwowy Kamil Kałamarz i trudnymi serwisami odrzucił rywala od siatki, a z sytuacyjnych piłek gracze Union Jack’ a obijali się o szczelny, rosły blok w którym prym wiódł Marek Talarkowski. Szybko jednak udało się zniwelować straty i zrobiło się po 24. Set zakończył się efektownym blokiem Gabriela Bobuli i Pebis wygrał 26:24. W drugiej partii zawodnicy Pebisu odskoczyli w pewnym momencie przy atomowych zagrywkach Marka Żyłki i kolejnych efektownych blokach Talarkowskiego na kilka punktów przewagi i nie oddali jej już do końca, pewnie wygrywając 25:20. W trzeciej odsłonie sytuacja się odmieniła. Potężnie zagrywał leworęczny Pyza, a w drużynie Pebisu zaczęły mnożyć się błędy. Ta partia padłą łupem beniaminka, który wygrał 25: 19, a nie mała w tym zasługa rozgrywającego Bartłomieja Skowrona. Czwarty set rozpoczął się podobnie jak te wcześniejsze. Zacięta walka punkt za punkt trwałą do stanu 13:12, kiedy to znów Union Jackom dał się we znaki Marek Żyłka, który popisał się kolejną serią zagrywek i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 16:12. Ta czteropunktowa przewaga utrzymała się już do końca seta i Pebis wygrywając 3:1 zainkasował kolejne trzy punkty. Zawodnicy obu drużyn zagrali świetne zawody i ciężko wskazać słabe punkty. Ciekawie grę prowadzili obaj rozgrywający- Mateusz Bieńkowsk z Pebisu i wspomniany już Bartłomiej Skowron. Nie zabrakło ładnych obron i kapitalnych efektownych ataków z niemal wszystkich stref. Nieco starsi siatkarze Union Jacku długo nie ustępowali kondycyjnie młodszym przeciwnikom, o lepszych warunkach fizycznych, ale ostatecznie czegoś zabrakło by doprowadzić chociaż do podziału punktów.
W innym meczu I ligi Woz Bud Boguchwała bez starty seta pokonał Kopernicus Czudec. Pierwszy set był chyba najbardziej wyrównany. Nieźle grą siatkarzy z Czudca dowodził Bartłomiej Środoń. Woz Bud kończył jednak więcej sytuacyjnych piłek, często wykorzystując do tego ręce rywali i wygrał tą odsłonę do 23. Z seta na set spadał poziom spotkania, ale i poziom emocji. W drugim secie Boguchwalanie wygrali do 21, a dobrze wyglądała współpraca między grającymi na rozegraniu i środku braćmi Jakubem i Bartkiem Szalachami. W tej partii brązowy medalista poprzedniej edycji wygrał do 21. Najmniej emocji dostarczył trzeci, jak się później okazało ostatni set. Przebiegał on w sennej atmosferze i od samego początku gra Kopernicusa mocno się posypała, zabrakło skuteczności mimo stosunkowo nie najgorszego przyjęcia. Kilka efektownych ataków ze środka zaliczył Bartek Szalacha, a kilka obron zaprezentował libero Łukasz Barczak. Boguchwalanie wygrali, mimo iż do meczu przystąpili bez swojego nominalnego rozgrywającego Bartka Ziemby.
Na drugoligowym froncie w Racławówce starły się zespoły Strumyka II Wola Zgłobieńska i Motoresu Rzeszów. Pierwszy set przebiegał w rytm zaciętej rywalizacji i choć nie stał na dobrym poziomie, mogła podobać się walka obu zespołów. Żaden z nich nie potrafił uzyskać większej ilości oczek przewagi, ale przez chwilę wydawało się, że ten set padnie łupem Strumyka II. Przy stanie 21:21 nerwowo nie wytrzymali młodsi siatkarze z Woli Zgłobieńskiej i tracąc cztery punkty z rzędu przy niezbyt trudnej zagrywce przegrali pierwszą partię. W drugiej na początku przegrani radzili sobie jeszcze całkiem nieźle, ale szybko rywal postawił szczelny blok, a siatkarze Strumyka popełniali coraz więcej błędów, szczególnie za na zagrywce. Tego seta przegrali do 18, a w ostatnim zostali już kompletnie rozbici przez dobrze grający zespół Motoresu, który nakręcił swoją grę i zaprezentował kilka niezłych akcji. Jednym z najlepszych zawodników na boisku był gracz zwycięskiego zespołu Bartłomiej Cynar.
W Kielanówce rozegrano tylko jeden mecz, w którym zmierzyły się dwa jak się okazało wyrównane zespoły Orła Team Kielanówka i Nagły Zryw Piwoszów Boguchwała. Pierwsze dwa sety wygrała drużyna gospodarzy do 21 i 22, chociaż w obu tych odsłonach wymiany były wyrównane, a więcej błędów na zagrywce popełnili Piwosze. Bardzo dobrym serwisem popisywał się Oliwier Lubas, który „przy okazji” przez cały mecz efektywnie rozgrywał. Wrażenie mogło zrobić kilka efektownych gwoździ wbitych przez Rafała Świdra. Losy meczu odwróciły się w kolejnych dwóch partiach, a skuteczniejsi w bloku i ataku okazali się Boguchwalanie. Dobrze grą zespołu dowodził najmłodszy w zespole Kamil Wacław. Bardzo dużo emocji dostarczył tie break. W pierwszej części przewagę uzyskała drużyna Piwoszy, ale zacięte wymiany przy bardzo dobrych obronach libero Sylwii Kaladnyk doprowadziły do stanu 14:11 dla Kielanówki !! Gdy wszyscy czekali na ostatni punkt, ekipa z Boguchwała dokonywała cudów w obronie i po zaciętej walce, przy długich akcjach zwyciężyła 17:15. Był to już drugi tie-break wygrany przez Nagły Zryw. Mecz mógł się podobać, stał na niezłym poziomie i nie zabrakło emocji.
mecz Woz Bud – Kopernicus
mecz Strumyk II – Motores
atakuje Arkadiusz Pyza (Union Jack)