Udany debiut Volley Teamu i Prohurtu w II lidze BALS.
W piątkowy wieczór rozegrano aż cztery mecze II ligi BALS, wszystkie w ramach rywalizacji w grupie B. W naszej lidze zadebiutowało kilka nowych ekip, takich jak Volley Team Rzeszów, Prohurt Strażów, Granit Wysoka Strzyżowska czy Prosport Marmax Czudec. Dla dwóch pierwszych zespołów był to debiut zwycięski. Wydarzeniem tej kolejki był jednak występ znanego lokalnym kibicom z długoletniej gry na parkietach II i III ligi Mirosława Sowy, który tymczasowo wstrzymał „zawodową” […]
W piątkowy wieczór rozegrano aż cztery mecze II ligi BALS, wszystkie w ramach rywalizacji w grupie B. W naszej lidze zadebiutowało kilka nowych ekip, takich jak Volley Team Rzeszów, Prohurt Strażów, Granit Wysoka Strzyżowska czy Prosport Marmax Czudec. Dla dwóch pierwszych zespołów był to debiut zwycięski. Wydarzeniem tej kolejki był jednak występ znanego lokalnym kibicom z długoletniej gry na parkietach II i III ligi Mirosława Sowy, który tymczasowo wstrzymał „zawodową” karierę i zagrał w barwach Geronimo Rzeszów, będąc zdecydowanym bohaterem meczu z HellBoys Niechobrz.
Jako pierwsi na parkiet wybiegli zawodnicy Volley Team Rzeszów i Granit Wysoka Strzyżowska. Dla obu zespołów był to debiut w rozgrywkach, choć kilku siatkarzy Volleya już w naszej lidze występowało. Początek spotkania był bardzo zacięty, a dopiero w środkowej strefie pierwszego seta Rzeszowianom udało się odskoczyć dzięki skutecznej zagrywce. To wystarczyło, aby zwyciężyć do 19. W kolejnej odsłonie Volley Team odskoczył nieco szybciej. Pewnie w ataku spisywał się Michał Wiącek, a serwisem rywali odrzucił Maksymilian Gajdek. Granit ambitnie walczył o odrobienie strat, ale ostatecznie nie zdążył doścignąć rywala. Prowadzenie 2:0 nieco rozluźniło ekipę z Rzeszowa, która zaczęła popełniać sporo błędów. Kiepskie przyjęcie i wiele nie porozumień stanowiło przysłowiową „wodę na młyn” dla młodych graczy z Wysokiej Strzyżowskiej, którzy „poczuli krew” i wygrali 25:17. Volley Team opanował sytuację w IV partii, wrócił do skutecznej postawy w zagrywce i ataku, dzięki czemu bez problemów zwyciężył do 17 i zainkasował inauguracyjne trzy punkty.
VOLLEY TEAM Rzeszów – GRANIT Wysoka Strzyżowska 3:1 (25-19, 25-21, 17-25, 25-17)
MVP: Maksymilian Gajdek (VOLLEY TEAM)
W kolejnym spotkaniu poziom z pewnością nie wzrósł, ale za to w pierwszych dwóch odsłonach było sporo emocji. Decydującym o przebiegu całego spotkania elementem była zagrywka. Także i w pierwszej odsłonie obu ekipom zdarzało się często punktować serwisem, jednak lepiej w tym elemencie spisywali się Boguchwalanie, w szczególności Kamil Wacław. Dzięki temu „Piwosze” zwyciężyli do 21. Wydawało się, że są oni na najlepszej drodze do wygranej także w kolejnej odsłonie. Na tablicy widniał już bowiem wynik 24:21 dla Nagłego Zrywu Piwosza, jednak ekipa ze Strażowa nie odpuszczała i dość szczęśliwie zdołała obrobić straty, a także przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. To był moment zwrotny w tym pojedynku. W dwóch kolejnych setach Prohurt spisywał się znacznie lepiej. Team z Boguchwały miał olbrzymie problemy z przyjęciem, co praktycznie uniemożliwiło skuteczną grę w ataku. Po przeciwnej stronie siatki skuteczni w ataku byli Grzegorz Dudek i Miłosz Krawczyk. Oba sety to gra głównie seriami, ale zdecydowanie więcej punktów zdobyli siatkarze (i jedna siatkarka) ze Strażowa. To pozwoliło na zwycięstwo do 19 i 17, a w całym meczu 3:1.
PROHURT Strażów – NAGŁY ZRYW PIWOSZA Boguchwała 3:1 (21-25, 28-26, 25-19, 25-17)
MVP: Grzegorz Dudek (PROHURT)
Następną ekipą debiutującą w rozgrywkach BALS był ProSport Marmax Czudec. Mierzył się on z Jelczanką Rzeszów. Początek tego pojedynku był bardzo wyrównany, a skromne prowadzenie przechodziło z jednej na drugą stronę. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali Rzeszowianie, których grą bardzo dobrze kierował Krzysztof Pyrcz. Ekipa z Czudca obudziła się w drugiej odsłonie. ProSport chyba wyczuł halę w Racławówce, bo zaczął psuć o wiele mniej serwisów, a za to kilka razy „ruszył” rywali w przyjęciu i wygrał 25:20. Trzecia partia była niezwykle ważna dla losów rywalizacji. O emocjach w tej odsłonie nie można było jednak mówić. Jelczanka od początku zbudowała wyraźną przewagę i kontrolowała sytuację, zwyciężając do 16. Nieco trudniejsze zadanie czekało Jelczankę w czwartej odsłonie, bo ProSport znów poprawił przyjęcie i przełożyło się to na skuteczniejszą grę w ataku. W końcówce Rzeszowianie przypieczętowali jednak świetną grę środkiem w całym meczu, a decydujące punkty zdobywał bardzo skuteczny od pierwszych piłek Łukasz Polański i to on zakończył tego seta, przy prowadzeniu swojego zespołu 25:22.
JELCZANKA Rzeszów – PROSPORT MARAMX Czudec 3:1 (25-19, 20-25, 25-16, 25-22)
MVP: Łukasz Polański (JELCZANKA)
Ostatni mecz wieczoru rozpoczął się kilkanaście minut przed godziną 22 i był bardzo senny, spokojny i jednostronny. Inaczej jednak być nie mogło, bo zespół z Niechobrza nie mógł pozbierać składu i bardzo długo wydawało się, że w ogóle na boisko nie wyjdzie. Ostatecznie udało mu się wystąpić, ale był on od początku skazywany na pożarcie. W głównej mierze dla tego, że po drugiej stronie oprócz solidnych ogranych w BALSie siatkarzy takich jak choćby Bartłomiej Dzik, wystąpił siatkarz z zupełnie innej ligi- Mirosław Sowa. Jeszcze niedawno kibice mogli podziwiać go w barwach III- ligowej Anilany Rakszawa, w ostatnim sezonie Tęczy Żołynia. Teraz ten atakujący zadebiutował w BALSie i jego pierwszy występ był, co tu dużo kryć, imponujący. Powiedzieć, że kibice oglądali „one Man show” raczej nie wypada, bo koledzy z zespołu radzili sobie całkiem dobrze, ale wspomniany zawodnik łapał piłki na nieosiągalnym dla rywala zasięgu, bił mocno, efektownie i przede wszystkim bardzo skutecznie, myląc się ledwie kilka razy. Młody zespół z Niechobrza momentami poczynał sobie całkiem dobrze, w drugiej odsłonie zdołał ze stanu 15:24, doprowadzić do 22:24, ale ostatecznie Geronimo szczęśliwie zakończyło kolejną akcję. W pozostałych dwóch partiach wygrana Rzeszowian była niepodważalna.
HELLBOYS Niechobrz – GERONIMO Rzeszów 0:3 (16-25, 22-25, 13-25)
MVP: Mirosław Sowa (GERONIMO)