Wywalczyli wygraną na trudnym terenie.
Drugi w historii naszego klubu wyjazd do Dukli zakończył się drugim zwycięstwem w tie-breaku. Mimo utraty jednego punktu w starciu z czerwoną latarnią ligi, cieszymy się z wyniku, ponieważ mecze w tamtejszej hali do najprzyjemniejszych nie należą. Dziwna atmosfera i sposób pracy jasielskich arbitrów nie wpływają dobrze na widowisko. Na szczęście Lubczy udało się wyszarpać wygraną i podopieczni Grzegorza Masłowskiego mają już z głowy tą wyprawę. Trener Masłowski spotkanie […]
Drugi w historii naszego klubu wyjazd do Dukli zakończył się drugim zwycięstwem w tie-breaku. Mimo utraty jednego punktu w starciu z czerwoną latarnią ligi, cieszymy się z wyniku, ponieważ mecze w tamtejszej hali do najprzyjemniejszych nie należą. Dziwna atmosfera i sposób pracy jasielskich arbitrów nie wpływają dobrze na widowisko. Na szczęście Lubczy udało się wyszarpać wygraną i podopieczni Grzegorza Masłowskiego mają już z głowy tą wyprawę.
Trener Masłowski spotkanie rozpoczął w nieco zmienionym składzie, a pole manewru ograniczyły mu kontuzje Michała Pomianka i Maćka Śwista, który był w składzie, ale nie był w pełni sił. Na przyjęciu to spotkanie rozpoczął nominalny atakujący Michał Kazała. Gospodarze już na starcie uzyskali kilka oczek przewagi. Lubcza mimo ambitnego pościgu nie dała rady odrobić strat, a siatkarze SKSu podobnie jak przed rokiem dominowali głównie w ofiarnej grze obronnej. Musieli oni szukać punktów, jeśli chcą marzyć o utrzymaniu, zatem taka postawa nie mogła dziwić. W efekcie gospodarze zwyciężyli pierwszą odsłonę do 22.
Na szczęście Lubcza szybko przełamała defensywę gospodarzy. Pojawienie się na placu gry Piotrka Puskarza poprawiło przyjęcie. Lubcza dominowała w tej partii od początku do końca. Skuteczna gra w niemal każdym elemencie pozwoliła wygrać do 19.
Jak to zwykle bywa przy wyniku 1:1 set trzeci bywa przełomowy dla losów meczu, dla tego żadna z ekip nie chciała odpuścić. Zacięta walka trwała od początku do końca. W samej końcówce miejscowym udało się odskoczyć na 24:22, ale Lubcza nie złożyła broni. Dogoniła rywala, zrobiło się po 25, ale ostatecznie dwie akcje wygrała ekipa z Dukli.
Porażka w dramatycznej końcówce nie podłamała naszego zespołu, a wprost przeciwnie, poderwała go do walki. Początkowo skromne prowadzenie utrzymywał zespół SKSu. Od stanu 9:12, do gry zerwał się nasz zespół. Szybko doścignął rywala, a potem przejął kontrolę nad przebiegiem partii, by ostatecznie wygrać ją do 20.
O wszystkim miał zatem rozstrzygać tie-break. Rozpoczął się on dla nas fatalnie. Miejscowi na zmianie stron prowadzili 8:5, a potem nawet 11:7. To jednak nie wystarczyło. Lubcza zerwała się do walki i od tego momentu kolejny fragment wygrała 8:1! Piąty set zakończył się zatem rezultatem 15:12.
Radość z wygranej naszej ekipie nieco popsuła postawa arbitrów w całym meczu. Aby opisać wszystkie sytuacje potrzeba by co najmniej drugiej relacji zatem nie skupiamy się na tym. Najważniejszy jest sport, rywalizacja, każdy może mieć słabszy dzień, ale główna zasada, która powinna przyświecać arbitrom głosi, iż maja oni jak najmniej przeszkadzać w grze. Niestety wczoraj się to nie udało, a para jasielskich arbitrów próbowała pracować na statut najważniejszych osób na sali.
Nie będziemy też polemizować, z informacjami które ukazały się na –jak głosi napis- oficjalnej stronie klubu SKS Dukla. Jak rozumiemy i zarazem żałujemy, klub podpisuje się pod obrazami jakie w kierunku naszych zawodników i trenera wysnuła osoba tworząca artykuł. Nie możemy tego zrozumieć, gdyż nigdy nie skupialiśmy się na obrażaniu ekip gości ani za grę, ani za zachowanie, skupialiśmy się na postawie naszej ekipy, ewentualnie wyłapywaniu wyróżniających się pozytywnie reprezentantów drużyn przeciwnych.
SKS Dukla – LUBCZA Racławówka 2:3 (25-22, 19-25, 27-25, 20-25, 12-15)
LUBCZA: Masłowski P. (c), Kazała, Fedko, Kąkol, Masłowski M., Kasprzyk, Pociask (libero) oraz Puskarz, Świst, Bożek
Sędziowali: Piotr Kowalski i Grzegorz Janusz (Jasło)
Widzów: 50