| BALS | Czy ktoś powstrzyma Drinkteam??

BALS

Czy ktoś powstrzyma Drinkteam??

Po dzisiejszej kolejce i wygranej Drinkteamu nad Kopernicusem nasuwa się jedno pytanie. Czy ktoś w końcu powstrzyma obrońce tytułu? Rzeszowianie wygrali po raz 5 w tym sezonie, a w pokonanym polu pozostawili wszystkie zespoły z górnej części tabeli. Wydaje się, że mają olbrzymią szansę na obronę tytułu, ale także kontynuację niesamowitej serii. Otóż dzisiejsza wygrana była jubileuszową, dwudziestą z rzędu w BALSie!!! Ostatni raz Drinkteam (wtedy pod nazwą Abi) schodził z parkietu […]

Po dzisiejszej kolejce i wygranej Drinkteamu nad Kopernicusem nasuwa się jedno pytanie. Czy ktoś w końcu powstrzyma obrońce tytułu? Rzeszowianie wygrali po raz 5 w tym sezonie, a w pokonanym polu pozostawili wszystkie zespoły z górnej części tabeli. Wydaje się, że mają olbrzymią szansę na obronę tytułu, ale także kontynuację niesamowitej serii. Otóż dzisiejsza wygrana była jubileuszową, dwudziestą z rzędu w BALSie!!! Ostatni raz Drinkteam (wtedy pod nazwą Abi) schodził z parkietu pokonany 18 grudnia 2009r. po meczu ze Strumykiem!! Ciekawie było też w starciu Union Jacka z Izol-Montem, a szczególnie podobać mógł się pierwszy set. Woz Bud ograł w I secie Royali do 9, ale trzy kolejne odsłony przegrał. Obrońcy tytułu po piętach depcze Geberit Rzeszów, który dziś 3:0 pokonał Pebis, ale kto wie, czy nie było to pyrrusowe zwycięstwo w kontekście walki o mistrzostwo?

 

Hitem kolejki można było chyba uznać mecz pierwszego i trzeciego zespołu ligowej tabeli. Wydawało się, że dobrze dysponowany w tym sezonie Kopernicus Czudec może powalczyć z Drinkteamem, tym bardziej że w szeregach rzeszowskiego zespołu zabrakło kapitana Michała Pomianka. Pierwsze piłki meczu potwierdziły tą tezę, gdyż Kopernicus objął kilku-punktową przewagę. Z czasem jednak obrońcy tytułu przejęli inicjatywę. Obie ekipy ryzykowały zagrywką, lecz zdecydowanie większe korzyści odnosili tym elementem Rzeszowianie. Dużo problemów Kopernicusowi sprawiły serwisy Mateusza Masłowskiego i Bartka Szalachy. Silne zagrywki Czudca był perfekcyjnie przyjmowane, a po dobrych rozegraniach Kuby Bożka niemal cały zespół pewnie kończył ataki. Drinkteam grał na luzie z pełną swobodą zagrań, a zarazem dużą koncentracją. W II secie Kopernicus w grze próbował jeszcze utrzymać dobrze dysponowany Krzysztof Szczypek, ale po drugiej stronie siatki grał zespół lepiej poukładany i bardzo spokojny w swoich poczynaniach. Mimo niezłej gry i ambitnej postawy Kopernicusowi nie udało się ograć mistrza. Zespół Wojtka Szeli chyba za bardzo chciał, a rywale po prostu grali swoją, bardzo dobrą siatkówkę. Przed Rzeszowianami już praktycznie same zespoły z dołu tabeli. Jeśli mistrz utrzyma formę, to spokojnie obroni tytuł, a wielce prawdopodobne, że nie przegra nawet jednego spotkania (już drugi sezon z rzędu). Nie odbieramy jednak szans Woz Budowi, Royalom, Gołąbeczką i Strumykowi, bo nie taki sensacje w sporcie się zdarzały.

 

Szkockie, piłkarskie pojedynki Celticu Galsgow z Rangersami określa się mianem „Old Firm Derby”. Podobnie można by nazwać starcie dwóch bardzo doświadczonych i długo znających się zespołów Izol-Montu i Union- Jacka. Mecz zapowiadał się ciekawie i w pierwszym secie rzeczywiście poziom był bardzo wysoki, a niezbyt licznie zgromadzeni kibice mogli obejrzeć jedną z najlepszych partii tego sezonu. Obie ekipy ryzykowały zagrywką, po kilka atomowych asów serwisowych zaliczyli Arek Pyza w Union-Jacku i Tomek Łuszczki w Izol-Moncie. Szybko skromną przewagę wypracowali siatkarze Union Jacka, głównie dzięki bezbłędnej grze wspomnianego już A. Pyzy. Rywale odgryzali się kilkoma efektownymi atakami. Mimo tych wielu „asowych”  zagrywek należy pochwalić libero obu ekip. Zarówno Katarzyna Sondej jak i Piotr Rytarowski przyjęli bardzo dużo atomowych serwisów. Wicemistrz z poprzedniego sezonu wygrał do 18. W drugiej odsłonie długo przewaga utrzymywała się po stronie Izol-Montu. Siatkarze obu ekip znów zaprezentowali kilka kapitalnych zbić. Na pierwsze prowadzenie Union-Jack wyszedł przy stanie 19:18, głównie za sprawą świetnie atakującego Przemysława Bobaka, który często zbijał  ponad podwójnym blokiem rywali. Przy stanie 23:23 dwoma szczelnymi blokami popisał się Łukasz Wilczyński i dał Unio-Jackowi wygraną. Trzeci set był już zdecydowanie gorszy. Izol-Mont walczył tylko na początku. Później kompletnie odpuścił i popełniał katastrofalne błędy własne. Spokojnie grający rywale, świetnie dowodzeni przez Bartka Skowrona wygrali pewnie, do 19 i w całym „Old firm derby” 3:0.

 

Na potknięcie Drinkteamu liczył wicelider tabeli- Geberit. Beniaminek aby marzyć o mistrzostwie musi nie tylko wygrywać swoje mecze, ale także liczyć na przegrane lidera. Wydaje się, że dziś była ku temu największa szansa. Wychodząc na swój mecz Geberit znał już niekorzystny dla siebie wynik obrońcy tytułu. Trzeba było jednak walczyć z Pebisem. Pierwszy set najładniejszy, było dużo obron i ataków na wysokim poziomie. Efektowny pojedynek prowadzili Marek Żyłka z Pebisu i Kornel Woś z Geberitu. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, nikomu nie udawało się odskoczyć. Końcówkę do 23 rozstrzygnęli na własną korzyść beniaminkowie. W drugim secie mecz był już dużo słabszy, a kilka ładnych ataków nie zmieniło złego oblicza seta, w którym oba zespoły popsuły masę zagrywek. Na końcu, znów lepszy okazał się Geberit. W III partii podopieczni Gabriela Bobuli prowadzili już 9:0 i 18:12, ale seria prostych błędów pozwoliła Pebisowi doskoczyć na 23:23. Dwie decydujące piłki ponownie padły łupem Geberitu, który wygrał 3:0.

 

Pierwszy set meczu Woz Bud – Royale miał niecodzienny przebieg. Po wyrównanym początku i walce punkt za punkt, od dziewiątego oczka rozpoczął się  koncert Boguchwały. Zawodnicy Woz Budu grali świetnie blokiem i w obronie, pewnie wykorzystywali nadarzające się kontry i dosłownie zmietli z parkietu szalenie ograny team Royali, wygrywając do 9. Tak wysoka przewaga już dawno temu zespołowi się nie przytrafiła. Przebieg pierwszej partii zwiastował szybkie 3:0. Nic z tych rzeczy nie miało jednak miejsca. Pojedynek się rozkręcił, było dużo walki i ciekawych wymian. Drugą partię wygrali Rzeszowianie, lecz w III Woz Bud prowadził 21:17. Seria prostych błędów pogrążyła Boguchwalski zespół, który ostatecznie przegrał do 22. W trzeciej odsłonie Woz Budowi zabrakło już sił do twardej walki i Royale po niezłej grze wygrali do 21.

 

Stawkę dzisiejszych meczy uzupełnił drugoligowy pojedynek Strumyka II z Butami Jana. Poziomu tego spotkania nie da się nawet porównać z rozgrywanymi później pojedynkami w I lidze. Obie ekipy popełniały olbrzymią ilość błędów własnych. Ambicji nikomu odmówić nie można, ale atmosfera tego starcia była bardzo senna. Pierwszego seta wygrał Strumyk, który mimo licznych  błędów miał więcej atrybutów w ataku. W trzech kolejnych partiach dominowała już ekipa z Rzeszowa, która dobrze przyjmowała i była w swojej grze skuteczniejsza. Poziom meczu podniosły nieco ładne krótkie rozegrane pomiędzy Sebastianem Drajczykiem i kończącym je Tomaszem Wdowikiem, ale nie mogło to zrekompensować kibicom raczej kiepskich zawodów.

 

 

 

 

 

więcej zdjęć po poniższym linkiem

 

https://plus.google.com/u/0/photos/117509967549231577392/albums/5697258957137886929

https://plus.google.com/u/0/photos/117509967549231577392/albums/5697258957137886929

podobne wpisy