| BALS | Galaktyczni w finale II ligi, Geberit pewny drugiego miejsca

BALS

Galaktyczni w finale II ligi, Geberit pewny drugiego miejsca

Znamy już finałową parę w II lidze. Do pewnej swego Lubczy, dołączył dziś zespół Galaktycznych. W bezpośrednim starciu o wyjście z grupy B, Rzeszowianie ograli 3:0 HellBoys Niechobrz i za tydzień zagrają o awans. Ważne rozstrzygnięcia zapadły też w pierwszej lidze. Geberit pokonał Kopernicusa  i jest już pewny co najmniej drugiego miejsca. Z ligą pożegnają się Gołąbeczki, bo uratować ich może tylko wygrana w zaległym meczu z Drinkteamem, co przy obecnej formie […]

Znamy już finałową parę w II lidze. Do pewnej swego Lubczy, dołączył dziś zespół Galaktycznych. W bezpośrednim starciu o wyjście z grupy B, Rzeszowianie ograli 3:0 HellBoys Niechobrz i za tydzień zagrają o awans. Ważne rozstrzygnięcia zapadły też w pierwszej lidze. Geberit pokonał Kopernicusa  i jest już pewny co najmniej drugiego miejsca. Z ligą pożegnają się Gołąbeczki, bo uratować ich może tylko wygrana w zaległym meczu z Drinkteamem, co przy obecnej formie lidera wydaje się niewykonalne. Ze strefy spadkowej wyskoczył Pebis, więc w barażach o utrzymanie z wicemistrzem drugiej ligi zagra najprawdopodobniej Strumyk, no chyba że pokusi  się o zwycięstwo z Union Jackiem. Większość niewiadomych w BALSie już zatem wyjaśnionych.

 

 

Hitem kolejki w I lidze był pojedynek dwóch bardzo młodych ekip. Wicelider Geberit podejmował walczącą o trzecie miejsce ekipę z Czudca. Mecz bardzo ważny dla obu drużyn. Pierwszy set był wyrównany, dość ciekawy i stojący na dobrym poziomie, ale oba zespoły nie ustrzegły się błędów. Kopernicus dość dobrze grał w zagrywce i zdobył tym elementem kilka oczek. Końcówkę rozstrzygnęli na własną korzyść zawodnicy Geberitu. W drugim secie było już mniej emocji, a wicelider kontrolował przebieg gry. Po obu stronach dość dobrze funkcjonował blok. Udane ataki Tomasza Żarka i dobre akcje na środku siatki dały Rzeszowianom zwycięstwo do 19. W trzeciej odsłonie znów było ciekawie i wyrównanie. Przy stanie 20:20 w polu zagrywki pojawił się rozgrywający Geberitu Łukasz Pająk i trzema punktowymi zagrywkami wyprowadził swój zespół na bezpieczną przewagę, która wystarczyła do wygrania partii. Trzy wywalczone punkty zagwarantowały młodemu zespołowi z Rzeszowa drugie miejsce. O pierwsze będzie ciężko, bo Drinkteam chyba nie pozwoli sobie na potknięcia w dwóch meczach. I tak jest to jak na (de facto) beniaminka świetne osiągnięcie.

 

Drugi mecz miał już dużo niższy ciężar gatunkowy. Izol-Mont i Royale grały tylko o lepszą pozycję w tabeli. Było to kolejne starcie w naszej lidze, które można by określić piłkarskim mianem „old firm derby”. Pierwszy set zaskakująco łatwo padł łupem Royali, którzy zwyciężyli do 12. W kolejnej odsłonie emocji było już zdecydowanie więcej. Partia ta miała znaczący wpływ na losy spotkania. Royale wyszarpali wygraną w zaciętej końcówce, pokonując rywala 27:25. W kolejnej odsłonie Izol-Mont podjął walkę, ale znów musiał uznać wyższość zespołu grającego po drugiej stronie siatki. Tym razem ekipa Royali zwyciężyła do 22. Dzięki trzem punktom ma szanse na zakończenie ligi na czwartym miejscu.

 

Mecz o sześć punktów rozegrały ekipy Gołąbeczków i Pebisu. Dla tych pierwszych był to pojedynek o życie, dla drugich szansa na utrzymanie bez konieczności gry w barażach. Początek został absolutnie zdominowany przez team Gołąbeczków. Outsider tabeli wygrał pewnie do 16 i 18. Pebis mimo stawki meczu przechodził obok pojedynku, popełniał masę błędów, a na swoim tradycyjnym poziomie nie grał nawet lider Marek Żyłka. Gołąbeczkom brakowało tylko jednego seta do utrzymania, ale wtedy ktoś… wyłączył rzeszowskiemu zespołowi zasilanie. Pebis zaczął grać nieco lepiej, zwyczajnie dostarczał rywalowi piłki, a ten popełniał coraz więcej błędów. Trzecia, wygrana do 23 partia odmieniła losy meczu. W czwartej Pebis był już ekipą absolutnie dominującą. Świetnie w polu zagrywki spisywał się Dariusz Kura, a jego ekipa zwyciężyła do 9. W tie breaku Gołąbeczki podjęły walkę i długo prowadziły, ale końcówka należała do rywali. Teraz Gołąbeczki uratować może tylko cud w postaci wygranej nad Drinkteamem, a Pebis do gry w barażach zmusić jedynie zwycięstwo Strumyka nad Union Jackiem. Choć nikomu szans odbierać nie można, to oba rezultaty stanowiły by olbrzymią sensację.

 

Jeden punkt w pojedynku z HellBoysami ugrać musiał team Galaktycznych, aby nie dać się rywalowi wyprzedzić w tabeli. Starcie o awans do finału II ligi było na początku bardzo zacięte. Obie ekipy sporo walczyły, bardzo cieszyły się po każdej akcji, a przy tym popełniały dość dużo błędów. Walka przez niemal cała partię toczyła się na zasadach punkt za punkt. Galaktyczni prowadzili 23:21, ale po asie Staszka Kuśnierza zrobiło się 23:24 dla Niechobrzan. Z zagrywki odpowiedzieli jednak przeciwnicy i to oni zwyciężyli 28:26. Bezdyskusyjnie był to kluczowy moment meczu. Tuż na początku drugiej partii kontuzji doznał czołowy siatkarz Galaktycznych- Jakub Kulasa. Wydawało się, że rzeszowski zespół znajdzie się w bardzo ciężkim położeniu. Swoją szansę zwietrzyli HellBoysi i początkowo utrzymywali przewagę. Szybko jednak w trudnej sytuacji odnaleźli się Galaktyczni. W ataku szalał przesunięty ze środka na skrzydło Sebastian Miś, który bombardował rywali silnymi zbiciami. Niechobrzanie nie dali rady i ulegli rywalowi 25:19. W tej chwili wszystko było jasne. Galaktyczni mieli zapewniony awans, ale grali o pełną pulę. Udało się ją zainkasować. Zespół z Niechobrza próbowali jeszcze ratować Staszek Kuśnierz i Artur Rela, ale HellBoysom zabrakło już determinacji i rzeszowski zespół zwyciężył do 19.

 

W pojedynku grupy A II ligi PSP PLUS Zgłobień pokonał Nagły Zryw Piwosza 3:2. Mecz był dość ciekawy. W pierwszym secie lepsi okazali się siatkarze PSP PLUS, którzy dzięki dobrej grze obronnej zwyciężyli do 20. Dwie kolejne odsłony padły łupem Boguchwalan, którzy wygrywali kolejno do 18 i 22. W trzecim secie obudził się team ze Zgłobnia. W ataku bardzo dobrze spisywał się Mateusz Surowiec, a jego koledzy najpierw doprowadzili do tie breaka, a potem po zaciętej walce rozstrzygnęli go na własną korzyść.

 

Dość spokojnie z Liderem Rzeszów poradził sobie zespół Butów Jana. Lider kompletnie nie radził sobie w przyjęciu, dzięki czemu przeciwnicy utrzymywali przewagę i pierwszą partię wygrali do 18. W drugiej odsłonie walka była najbardziej wyrównana, ale Buty Jana dzięki dobrej grze skrzydłowych rozstrzygnęli ją na własną korzyść- 28:26. W trzecim secie Lider nadal nie radził sobie z przyjęciem. W polu zagrywki rywalom próbował jeszcze odpowiadać Mateusz Winiarz, ale to było zbyt mało. Buty Jana wygrały do 21, a w całym meczu 3:1.

podobne wpisy