Rekordowy set Izol-Montu!
Siatkarze Izol-Montu bardzo szybko poprawili sobie humor po poniedziałkowej porażce w hitowym starciu ze Strumykiem. Dziś, Rzeszowska drużyna schodziła z parkietu w zgoła odmiennych nastrojach, gdyż rozgromiła Pebis w trzech setach, ostatniego zwyciężając 25:6. Tym samym pobity został rekord I ligi co do rozmiaru zwycięstwa w danej partii. Większych problemów ze zwycięstwem nie miał także zespół Polskich Ubezpieczeń, który również 3 do 0 pokonał Lubczę, ale zespół z Racławówki przystąpił do tego starcia […]
Siatkarze Izol-Montu bardzo szybko poprawili sobie humor po poniedziałkowej porażce w hitowym starciu ze Strumykiem. Dziś, Rzeszowska drużyna schodziła z parkietu w zgoła odmiennych nastrojach, gdyż rozgromiła Pebis w trzech setach, ostatniego zwyciężając 25:6. Tym samym pobity został rekord I ligi co do rozmiaru zwycięstwa w danej partii. Większych problemów ze zwycięstwem nie miał także zespół Polskich Ubezpieczeń, który również 3 do 0 pokonał Lubczę, ale zespół z Racławówki przystąpił do tego starcia w piątkę. Blisko przełamania byli Galaktyczni, którzy prowadzili z Uniwersytetem już 2:0, ale ostatecznie przegrali w tie-breaku. Do sporej niespodzianki doszło w II lidze, bo Motores zdołał urwać dwa sety Opteamowi Strzyżów, a mógł nawet pokusić się o zwycięstwo w tie-breaku.
Rywalizację w Racławówce rozpoczęły zespoły Galaktycznych i Uniwersytetu. Pierwsza partia tego pojedynku była dosyć zacięta, a długo trwała walka punkt za punkt. Galaktyczni dobrze pracowali blokiem i zdołali odskoczyć na kilka punktów. Akademicy nie pomagali sobie zepsutymi zagrywkami i w efekcie przegrali 25:18. Wyrównana walka trwała także z drugim secie, ale nieznaczną zaliczkę utrzymywał Uniwersytet. W pewnym momencie wynosiła ona nawet cztery oczka, ale rywalom udało się odrobić straty i doszło do pasjonującej końcówki. Szanse na zwycięstwo mieli i jedni i drudzy, jednak zmarnowali po kilka piłek setowych. Dramatyczna walka rozstrzygnęła się na korzyść Galaktycznych, którzy zwyciężyli 32:30 i wydawało się, że są na najlepszej drodze do zwycięstwa w starciu beniaminków. Gra tego zespołu rozsypała się jednak w trzeciej odsłonie, nie pomagało dobre przyjęcie libero Urszuli Dziadosz. Z piłki na piłkę rozkręcał się Uniwersytet, dobrze w ataku grali Andrzej Szot i Jakub Bartak. W efekcie Akademicy zwyciężyli do 16. Przewagę utrzymywali oni także w kolejnym secie. Galaktyczni próbowali podjąć bardziej wyrównaną walkę, ale o wszystkim miał decydować tie-break. Rywalizacja ponownie stała się bardzo zacięta, ale w decydujących momentach więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy Uniwersytetu. Galaktyczni byli zatem blisko odniesienia pierwszej wygranej po awansie do I ligi, ale ta wymknęła im się sprzed nosa.
GALAKTYCZNI Rzeszów – UNIWERSYTET Rzeszowski 2:3 (25-18, 32-30, 16-25, 20-25, 13-15)
MVP: Andrzej Szot (UNIWERSYTET)
Siatkarze Lubczy mieli wielkie problemy ze skompletowaniem składu na piątkowe spotkanie z Polskimi Ubezpieczeniami. Przez chwilę wydawało się, że zespół z Racławówki odda ten pojedynek walkowerem, ale ostatecznie udało się znaleźć „piątego do brydża” i mecz mógł się odbyć. W zaistniałej sytuacji faworyt był tylko jeden. Początkowo zespół Lubczy miał olbrzymie problemy z przyjęciem i spotkanie praktycznie rozbijało się o element zagrywki i jej odbioru, a raczej jego braku. Dla tego też inauguracyjna odsłona przebiegała pod dyktando Polskich Ubezpieczeń. Liderem tego zespołu był Przemek Krawczak, który robił „różnicę” i kończył niemal wszystkie piłki. Poza tym rzeszowski zespół nie zachwycał. W drugim secie przez pewien okres zespół z Racławówki utrzymywał nawet prowadzenie, korzystając w wielu prostych błędów rywali. W końcówce brak jednego zawodnika okazał się decydujący. Rzeszowianie kilka razy sprytnie kiwali i w efekcie zdołali zwyciężyć 25:22. Lubcza próbowała jeszcze podjąć walkę w kolejnej odsłonie, ale brakowało jej argumentów. Ponownie we znaki dał się jej P. Krawczak i to on poprowadził swoją ekipę do wygranej 25:18, a w całym meczu 3 do 0.
POLSKIE UBEZPIECZENIA Rzeszów – LUBCZA Racławówka 3:0 (25-19, 25-22, 25-18)
MVP: Przemysław Krawczak (POLSKIE UBEZPIECZENIA)
Starcie Pebisu z Izol-Montem zapowiadało się chyba najciekawiej w tej kolejce, ale z pewnością do interesujących nie należało. Mówiąc żargonem piłkarskim było ono meczem „do jednej bramki”. Izol-Mont nieco przemeblował ustawienie w porównaniu z ostatnim meczem i podjął słuszną decyzję. Wracający na swoją nominalną pozycję Jakub Szalacha, rozegrał bowiem bardzo dobre spotkanie. Inna sprawa, że Pebisowi przed tym spotkaniem rozsypał się skład, a udziału w meczu nie wzięli dwaj liderzy w poprzednich starciach, czyli Daniel Ziemba i Mateusz Bryliński. Był to mecz właściwie bez historii, już od pierwszych piłek wyraźną przewagę objął Izol-Mont. Siatkarze tego zespołu rozgrywali bardzo dobre zawody, stwarzali sobie przewagę serwisem, nie mieli problemów na kontrach. Długimi seriami w polu serwisowym popisywał się Jakub Szalacha. W efekcie pierwsza i druga partia padła łupem Izol-Montu kolejno do 17 i 18. Prawdziwy pogrom miał jednak dopiero nadejść. Pebis kompletnie nie mógł odnaleźć się w tym spotkaniu i przeszedł z dala od niego. Set numer trzy był prawdziwym popisem prowadzącej ekipy. Efektownie z krótkiej atakował Bartek Szalacha, jego zespół szybko zbudował gigantyczną przewagę. Przez chwilę było nawet 15 do 3, potem 20 do 4. Ostatecznie Pebis ugrał zaledwie sześć oczek! W ten sposób ustanowiony został nowy rekord rozgrywek I ligi BALS!
IZOL-MONT Rzeszów – PEBIS Rzeszów 3:0 (25-17, 25-18, 25-6)
MVP: Jakub Szalacha (IZOL-MONT)
W piątkowy wieczór rozegrano także dwa pojedynki II ligi. Pierwszy z nich zapowiadał się na dość zacięty i w zasadzie taki był. Mecz Maratonu Babica (do niedawna pod nazwą Przystojni & Pobożni) z X Teamemn rozpoczął się od wyrównanej walki. Pierwszą zaliczkę zespół z Babicy osiągnął przy sanie 13:10 i przez dłuższy czas ją utrzymywał. X Team do końca trzymał dystans, ale nie zdołał już przejąć inicjatywy i ostatecznie popełniając błąd w komunikacji, przegrał tą partię 25:22. Początek drugiego seta był niemal identyczny, jak tego pierwszego i taka sytuacja miała miejsce aż do stanu po 10. Po raz kolejny był to moment, w którym Maraton złamał rywala. Seria kapitalnych bloków Wojciecha Drozda pozwoliła odskoczyć na siedem oczek. Ten sam zawodnik dołożył jeszcze kilka silnych zagrywek i w ten sposób poprowadził swoją ekipę do wygranej 25:14. Wydawało się, że drużyna z Babicy jest na najlepszej drodze do zwycięstwa w całym spotkaniu. X Team nie zamierzał jednak rezygnować i tym razem nie dał się „złamać” po wyrównanym początku. Zespół z Rzeszowa utrzymywał skromną zaliczkę i zdołał ją dowieźć do końca. Maraton obronił wprawdzie trzy piłki setowe i wydawało się, że ma szanse na szybsze zakończenie tego meczu, ale ostatecznie po długiej wymianie X Team zakończył tą partię, wygrywając 25:23. Rzeszowski zespół miał szansę na doprowadzenie do tie-breaka, bo przez sporą część czwartej partii utrzymywał prowadzenie. W końcówce zespół z Babicy przejął jednak inicjatywę i wygrał do 21, tym samym notując zwycięstwo za trzy punkty.
MARATON Babica – X TEAM Rzeszów 3:1 (25-22, 25-14, 23-25, 25-21)
MVP: Wojciech Drozd (MARATON)
Z pozoru dużo łatwiej było wskazać faworyta w meczu Motoresu z Opteamem. Zdecydowanie większa szanse na wygraną mieli Strzyżowianie, a początek spotkania tylko to potwierdził. Szybko udało im się wypracować zaliczkę, którą dowieźli do końca. Strzyżowskiej drużynie opłaciło się ryzyko w zagrywce, bo mimo kilku pomyłek, często udawało się punktować tym elementem. Motores popsuł za to sporo serwisów i w efekcie przegrał do 18. Opteam w kolejnym secie wystawił niemal całkowicie odmienioną szóstkę i gra nieco się wyrównała. Mimo to, inicjatywa wciąż była po stronie tego zespołu. Ekipa ze Strzyżowa prowadziła już nawet 23:19, ale kompletnie straciła koncentrację i popełniając wiele prostych błędów, sensacyjnie przegrała tego seta! W tym momencie żarty się skończyły i Opteam powrócił do wyjściowego ustawienia. Podrażnieni Strzyżowianie w tym fragmencie zagrali bardzo dobrze i rozbili przeciwników, zwyciężając do 12! Motores wcale nie zamierzał jednak rezygnować z walki. Rzeszowianie w czwartej odsłonie zaczęli grać bardzo walecznie i ofiarnie, podbijając wiele niesamowitych piłek w obronie. Rywale, nie mogąc „dobić się” doi parkietu, zaczęli szukać coraz trudniejszych rozwiązań i często mylili się w ataku. Motores bardzo dobrze prezentował się w polu serwisowym i miał jednego, niepodważalnego lidera w ataku. Był nim Paweł Milanowski, który bardzo skutecznie omijał blok rywali, zachowując wysoką skuteczność. To pozwoliło zdominować przebieg seta i wygrać go do 15. Motores prowadził także na początku piątej partii, ale z czasem trzypunktową zaliczkę wypracowali Strzyżowianie. Udało im się ją dowieźć do końca i zwyciężyć 15:12, tym samym ratując honor, ale tracąc jeden punkt, który może okazać się ważny w kontekście walki o dwa premiowane awansem do finału miejsca.
MOTORES Rzeszów – OPTEAM Strzyżów 2:3 (18-25, 25-23, 12-25, 25-15, 12-15)
MVP: Jakub Pałys (OPTEAM)
W zakładce BALS dostępne są już aktualne tabele obu lig