| BALS | Walka o awans do finału I ligi BALS coraz ciekawsza.

BALS

Walka o awans do finału I ligi BALS coraz ciekawsza.

Sytuacja w I lidze BALS zaczyna się coraz bardziej klarować. Ciekawa walka szykuje się o awans do finałowej czwórki. Wydaje się, że po sześciu kolejkach pewne swego mogą być Strumyk i Union Jack, ale zacięta rywalizacja szykuje się o pozostałe dwa  miejsca. W piątek odbyły się trzy bardzo ważne spotkania. Ich zwycięzcy znacząco zbliżyli się do awansu, ale czekają ich jeszcze bezpośrednie pojedynki, które o wszystkim zadecydują. Wspomnianymi […]

Sytuacja w I lidze BALS zaczyna się coraz bardziej klarować. Ciekawa walka szykuje się o awans do finałowej czwórki. Wydaje się, że po sześciu kolejkach pewne swego mogą być Strumyk i Union Jack, ale zacięta rywalizacja szykuje się o pozostałe dwa  miejsca. W piątek odbyły się trzy bardzo ważne spotkania. Ich zwycięzcy znacząco zbliżyli się do awansu, ale czekają ich jeszcze bezpośrednie pojedynki, które o wszystkim zadecydują. Wspomnianymi zespołami są Uniwersytet, Izol-Mont i Polskie Ubezpieczenia. Wszystkie te ekipy nie miały żadnych problemów z pokonaniem swoich rywali, a emocji w I lidze było jak na lekarstwo. Jedynym zaciętym pojedynkiem minionego piątku było II- ligowe starcie Verdonu z Masters Teamem, które zakończyło się pięciosetowym zwycięstwem tych drugich.   

 

 

 

Pojedynek Uniwersytetu z Pebisem zapowiadał się bardzo ciekawie, gdyż obie ekipy mają spore szanse na wywalczenie miejsca w finale. Początek zwiastował świetne widowisko. Obie drużyny grały trochę nerwowo i było kilka szarpanych akcji, ale za to ilość obron i długich wymian zdecydowanie mogła się podobać. Do połowy seta walka była bardzo wyrównana, dopiero potem Akademicy złamali rywala i odskoczyli na kilka oczek, a to za sprawą bardzo dobrej zagrywki Dmytro Kachmarchyka, która pozwoliła zwyciężyć 25:19. Drugi set przebiegał podobnie, sporo było ładnych akcji, ale z piłki na piłkę swoją przewagę budował Uniwersytet. Bardzo dobrze grę prowadził Maciej Sołopatycz, który równo rozdzielał piłki między kolegów. Kilka razy atakowali oni bardzo efektownie ze środka i tym samym przypieczętowali wygraną 25:20. W trzecim secie sytuacja wyglądała podobnie, z tym, że Pebis zgasł i nie podjął już walki, przegrywając do 16.

PEBIS Rzeszów – UNIWERSYTET Rzeszowski 0:3 (19-25, 20-25, 16-25)

MVP: Maciej Sołopatycz (UNIWERSYTET)

 

 

Jeszcze więcej emocji miało być w drugim meczu, gdyż na parkiecie spotkały się drużyny Royali i Polskich Ubezpieczeń. Spodziewanych emocji jednak nie było, szczególnie na początku. Polskie Ubezpieczenia ustawiły grę dobrą zagrywką. Royale mieli olbrzymie kłopoty z przyjęciem i często musieli grać z sytuacyjnych piłek.  Dzięki temu przeciwnikom nadarzało się wiele okazji do kontr, które perfekcyjnie wykorzystywali, a dobrze grę prowadził Mateusz Kocur. Royale poderwali się do walki w drugiej odsłonie, spisywali się w niej znacznie lepiej w ataku i dzięki temu nawiązywali wyrównaną walkę, a nawet prowadzili w końcówce. Szczęście uśmiechnęło się jednak do Polskich Ubezpieczeń i to ta drużyna wygrała 27:25. Trzecia odsłona bardziej przypominała tę pierwszą, Polskie Ubezpieczenia powróciły do dobrej gry serwisem i kontrolowały przebieg boiskowych wydarzeń, zwyciężając do 19.

POLSKIE UBEZPIECZENIA Rzeszów – ROYALE Rzeszów 3:0 (25-17, 27-25, 25-19)

MVP: Mateusz Kocur (POLSKIE UBEZPIECZENIA)

 

Izol-Mont był zdecydowanym faworytem starcia z Lubczą, która wciąż nie może zdobyć choćby punktu. Rzeszowski zespół od początku przejął inicjatywę i wypracował solidną zaliczkę. Pewne ataki Tomasza Łuszczki i solidna zagrywka całego zespołu, pozwoliły zwyciężyć do 16. Drugi set to absolutny popis Izol-Montu, który rozbił bardzo słabo grającego rywala do 10. Rozgrywający Radosław Tworek mógł się wprost bawić grą i wybierać przeróżne opcje w ataku. Często rozgrywał piłki do grającej ponownie z konieczności na  skrzydle Katarzyny Sondej, a ta świetnie sobie radziła.  Lubcza nieco lepiej zagrała w trzeciej partii, ale to głównie za sprawa delikatnego rozluźnienia, które wkradło się w szeregi Rzeszowian. Nie przeszkodziło im ono w zwycięstwie do 20 i dopisaniu do swojego konta bardzo ważnych w kontekście gry o awans punktów.

IZOl-MONT Rzeszów – LUBCZA Racławówka 3:0 (25-16, 25-10, 25-20) 

MVP:  Tomasz Łuszczki (IZOL-MONT)

 

Na hali w Nosówce rywalizowały zespoły drugoligowe. Pierwsze starcie, bardzo ważne dla układu rywalizacji w grupie A zapowiadało się na bardzo wyrównane i takim było. Już w pierwszej partii widać było, że Verdon i Masters Team to bardzo podobne zespoły, mimo że ci drudzy nie grali w najsilniejszym zestawieniu. W I odsłonie punkty zdobywane były seriami, kilka skuteczniejszych zagrywek zrobiło różnicę na korzyść Verdonu, który ostatecznie triumfował do 23. Szalenie wyrównany był drugi set, tu znów przewaga przechodziła z rąk do rąk, ale nikt nie mógł odskoczyć choćby na trzy punkty. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali gracze Masters Teamu i doprowadzili do wyrównania w całym spotkaniu. Zespół ten poszedł za ciosem w kolejnej odsłonie. Kluczowym elementem okazał się blok, w którym brylował środkowy Rafał Styka. W drugiej fazie seta ten zawodnik wprost zamurował siatkę i wypracował pokaźną zaliczkę dla swojej ekipy, która pozwoliła zwyciężyć do 19. Role odwróciły się w kolejnym secie, Verdon zaczął lepiej serwować, przeciwnicy popełniali sporo błędów i przegrali do 16. Kwintesencją całego pojedynku był set numer pięć. Podobnie jak w poprzednich setach sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw prowadził Verdon, potem inicjatywę przejął Masters Team, ale po chwili było już 13:11 dla rywala. Ostatnie słowo należało do Masters Teamu, który zdobył cztery punkty z rzędu i mógł cieszyć się z wygranej 15:13.

VERDON Rzeszów – MASTERS TEAM Rzeszów 2:3 (25-23, 23-25, 19-25, 25-16, 13-15)

MVP: Rafał Styka (MASTERS TEAM)

 

Drugi mecz w Nosówce przebiegał kompletnie bez historii. Zespół Co my Tu Robimy nie mógł nawiązać wyrównanej walki, bo przystąpił do meczu w piątkę, a średnia wieku zespołu nie przekroczyła 17 lat. W pojedynku z czołowym zespołem grupy A- Martonem Babica młodzi siatkarze skazani byli na pożarcie i … zostali pożarci. Szczególnie w I i III odsłonie, kiedy to Babica podchodziła do sprawy bardzo poważnie, rozbijała rywali serwisem i nie miała problemów z wykańczaniem licznych kontr. W efekcie obie partie zostały przez Maraton wygrane do 13. Ciekawiej było tylko w drugim secie, kiedy to młody zespół z Woli Zgłobieńskiej zagrał na pełnym ryzyku, popisał się kilkoma efektownymi atakami oraz silnymi zagrywkami i w zasadzie do końca trzymał dystans do rywala, lecz ostatecznie uległ mu 25:21.

MARATON Babica – CO MY TU ROBIMY Wola Zgłobieńska 3:0 (25-13, 25-21, 25-13)

MVP: Michał Szurlej (MARATON)

 

podobne wpisy