| BALS | Nie było emocji w inauguracyjnej kolejce I ligi!

BALS

Nie było emocji w inauguracyjnej kolejce I ligi!

I liga BALS wystartowała. Bez huku, bez fajerwerków, bez większych emocji. Widać, że nie wszystkie zespoły jeszcze gotowe do sezonu. Nie było żadnego podziału punktów, większość spotkań raczej jednostronnych. Z trójki beniaminków wygrała tylko Lubcza, Galaktyczni i ButyJana.pl nie ugrały nawet seta. Nie zawiedli faworyzowani gracze Union Jack’a i Izol-Montu, a także ekipy z Boguchwały i Woli Zgłobieńskiej.       Pierwsze starcie to mecz II- ligowców z grupy B. Drużyna Weekend Teamu do meczu przystąpiła w okrojonym […]

I liga BALS wystartowała. Bez huku, bez fajerwerków, bez większych emocji. Widać, że nie wszystkie zespoły jeszcze gotowe do sezonu. Nie było żadnego podziału punktów, większość spotkań raczej jednostronnych. Z trójki beniaminków wygrała tylko Lubcza, Galaktyczni i ButyJana.pl nie ugrały nawet seta. Nie zawiedli faworyzowani gracze Union Jack’a i Izol-Montu, a także ekipy z Boguchwały i Woli Zgłobieńskiej.

 

 

  Pierwsze starcie to mecz II- ligowców z grupy B. Drużyna Weekend Teamu do meczu przystąpiła w okrojonym składzie, gdyż nie dojechali wszyscy zawodnicy. Mimo to ekipa z Racławówki starała się postawić lokalnemu rywalowi. Mecz nie stał na najwyższym poziomie, był toczony w „piknikowej” atmosferze. W pierwszym secie zdecydowanie lepszą zagrywką dysponowała ekipa z Niechobrza, a szczególnie skuteczny w tym elemencie był Tomasz Włodyga. Dzięki temu Hellboysi uzyskali bezpieczną przewagę i bez problemu dograli seta wygrywając do 21. W pozostałych dwóch setach poziom gry jeszcze się obniżył, a senną atmosferę ożywiały niekonwencjonalne zagrania Przemka Czudca, który skutecznie rozgrywał piłkę nawet leżąc na parkiecie.  Wynik dla Racławówki niekorzystny, ale mimo gry w pięciu postawa momentami ambitna.

 

Na dużo wyższym poziomie stał już mecz I ligi, w którym mierzyły się powracający do elity zespół Amatorów Lubczy Racławówka oraz ekipa naszych ligowych weteranów- Royali, którzy tradycyjnie, już po raz siódmy rywalizują w niezmiennym składzie. Pierwsze dwa sety padły łupem drużyny Lubczy. Początkowo zespół z Rzeszowa miał problemy z rozegraniem, dopiero gdy na plac gry wszedł powracający po rekonwalescencji  kapitan Andrzej Tereszkiewicz Royale odmienili swoją postawę i wygrali trzecią partię do 21. W czwartej do dobrej gry powróciła Lubcza i kontrolując przebieg seta wygrała go do 18.

 

Na najwyższym poziomie w hali w Nosówce stał ostatni mecz wieczoru. Spotkał się tam brązowy medalista Union Jack i debiutujący w I lidze zespół ButyJana.pl. Początek był dość wyrównany i wydawało się, że set będzie bardzo zacięty. Kilka efektownych piłek ze środka skończył Tomasz Wdowik, ale potem spokojnie i dobrze grająca blokiem ekipa Union Jack’a oskoczyła rywalowi  wygrywając seta do 16. Dobrze piłki rozdzielał Łukasz Dołowacki, a koledzy nie mieli problemów z wykańczaniem akcji. Drugi set był zacięty i wyrównany,  a szczególnie w końcówce przewaga przechodziła to na jedną, to na drugą stronę. Skuteczne serwisy atakującego Union Jack’a- Arkadiusza Pyzy dały jednak wygraną jego zespołowi w stosunku 27:25. Ten set nie podłamał, a wręcz pobudził do walki młody zespół z Rzeszowa, który wzmocnił zagrywkę i zaczął prowadzić kilkoma punktami w III odsłonie. Gdy beniaminek prowadził 13:9, wydawało się, że Rzeszowianie przejmą całkowitą kontrolę nad przebiegiem gry. Wtedy jednak w pole zagrywki powędrował Łukasz Dołowacki, który spokojną, kierowaną piłką sprawił dużo trudności przeciwnikom, a jego zespół objął prowadzenie 15:13! Po tym przestoju Buty Jana się już nie pozbierały i bardziej doświadczona ekipa wygrała  do 19, a cały mecz 3:0.

 

Mało emocjonująco rozpoczęła się też rywalizacja w Racławówce. Pierwszy mecz rozegrały ekipy ze środka tabeli zeszłorocznych rozgrywek, Pebis Rzeszów i SZiK Boguchwała. Spotkanie było raczej widowiskiem jednostronnym. Od początku do końca dominowali Boguchwalanie, którzy stanowili zespół zdecydowanie bardziej zgrany i wyrównany. Pierwszy i drugi set to popis zespołu SZiKu, który rozgromił rywala do 16 i 15. W trzeciej partii chwila rozluźnienia sprawiła, iż Pebis podjął bardziej wyrównaną walkę, ale to i tak było za mało. Nie wystarczył lider w postaci czołowego gracza całych rozgrywek Marka Żyłki. Zespołowo grający team ze stolicy naszej gminy zainkasował trzy oczka.

Większych emocji nie było też w drugim spotkaniu. Izol-Mont witał w „elicie” ekipę Galaktycznych. Powitał dość  nie miło, a beniaminek zapłacił frycowe. Już od początku dominowali siatkarze Izol-Montu. Tradycyjnie- o czym pisaliśmy w praktycznie każdej relacji z tamtego sezonu- na boisku królował Tomek Łuszczki . To on poprowadził swój zespół to zwycięstwa w pierwszej i drugiej partii. Dobrze zagrywał, pewnie kończył niemal wszystkie piłki. Pomagał mu jeszcze nowy nabytek i co tu dużo mówić owoc jednego z najgłośniejszych „transferów” przedsezonowych- Marcin Socha.  Przez pewien okres w III secie wydawało się, że Galaktyczni mogą coś ugrać. Za każdym razem, gdy odrabiali straty i doskakiwali rywala czegoś jednak brakowało. Zabrakło też w końcówce, którą beniaminek przegrał do 21 i bez zdobytego seta zadebiutował na parkietach I ligi.

 

Początek ostatniego meczu wieczoru w Racławówce utrzymany był w konwencji dwóch pierwszych spotkań, ale potem zrobiło się ciekawie. Strumyk, który zachował miejsce dzięki wycofaniu się Drinkteamu, wyciągnął wnioski, przebudował i ustabilizował skład, a także pozyskał kapitana dwukrotnego mistrza ligi- Michała Pomianka i byłego siatkarza AKSu Piotrka Karlika. Obaj jednak w inauguracyjnym meczu z Czudcem nie wystąpili z powodu kontuzji, a rozchorował się też mający ich zastąpić Mateusz Masłowski. Po okresie wyrównanej, twardej gry w I partii było 16:15 dla Strumyka. W polu zagrywki stanął kolejny nowy nabytek ekipy z Woli Zgłobieńskiej- Staszek Kuśnierz. Posyłał na stronę rywala potężne serwisy, a kilka punktów z rzędu zdobył pod siatką środkowy Kuba Kawuza, który albo efektownie blokował rywali, albo wykańczał przechodzące piłki. Strumyk do końca tej partii stracił już tylko jedno oczko przy stanie 24:15 i ostatecznie wygrał do 16. W drugiej partii ekipa Strumyka kontynuowała świetną grę. Rywali nieco rozbiła już efektowna podwójna krótka wykończona kapitalnym atakiem przez Staszka Kuśnierza, która dała prowadzenie 4:1. Potem w pole zagrywki powędrowali Tomasz Żuczek  i Maciej Dziedzic, a mający olbrzymie problemy z przyjęciem rywale przegrywali już ponad 10 punktami. W akcie desperacji ściągnęli nawet swojego libero z boiska.  Ekipa z Woli Zgłobieńskiej mając bezpieczna przewagę bawiła się już jednak grą, pewnie wygrywając do 11! W trzeciej partii przyszło rozluźnienie. Ekipa z Czudca zaczęła ryzykować zagrywką i opłaciło się. Wstrzelili się Witek Łojek i Mateusz Nierdoda. Ich team kontrolował przebieg gry, potem Strumyk zerwał się do odrabiania strat, ale nie zdołał już odmienić losów seta i przegrał do 22. Drużyna z Woli Zgłobieńskiej lepiej zaczęła 4 partię i prowadziła już nawet 13:7. Potem coś się zacięło, rywale poprawili blok. Doszło do nerwowej końcówki, w której Strumyk prowadził 24:21. Rywale zdobyli punkt kontaktowy, ale po przerwie na żądanie lider ekipy byłego mistrza ligi- Staszek Kuśnierz atakiem z prawego skrzydła zakończył spotkanie.

podobne wpisy